Podobno pierwszy łyk nie zawsze ma znaczenie. Czasami trzeba kubeczki wypłukać, przygotować, ośmielić przed spotkaniem z nowym nieznajomym. Nie będę więc brała pod uwagę notatek w stylu nie da się tego pić lub wino, w negatywnym sensie tego stwierdzenia dawno już przeszło samo siebie, spisanych parę sekund po pierwszym przechyleniu kieliszka. Tym bardziej, że wino Balbium leżakowałam w swojej prywatnej lodóweczce, w której temperatura wynosi 16 stopni C. Dajmy mu więc szansę i poczekajmy parę chwil.
Pochodzący z autochtonicznej kalabryjskich odmiany Magliocco Canino bogate w polifenole wino Balbium po 15 minutach nadal nie zachwyca. Drewna na pewno było tutaj aż nadto, bo na początku pozostaje jedynie posmak/niesmak beczki, a i ta pachnie jak spróchniała. Kto wie czy tak nie było, bo dno pełne jest fusów i drobnych cząsteczek. Oczywiście zdarzyć się tak może wszędzie i najlepszym i niekoniecznie musi oznaczać coś złego.
Otwiera się po dłuższej chwili i okazuje się przyjemnym, pitnym winem posiłkowym. Rozgrzeszone. Kolor bardzo błyszczący, żywy, nasycony . W nosie fiołki, wiśnie, wanilia, usta całkiem podobne. Intensywny, mocny smak, ale ciało pozostaje średnie. Lekkie garbniki i spora równowaga, choć miękkość osiągnięta beczką mnie nie urzeka. Do lamusa odchodzą wina miękkie aż do mdłości, okrągłe do przesady i miękkie raz jeszcze. Ze względu na to, że z Kalabrią mamy do czynienia mniemam, że owoce dojrzewają tam bardzo szybko i nie trzeba ich przetrzymywać na roślinie by uzyskać niższą kwasowość i wyższy poziom cukru, a tym samym pożądany przez miliony merlotowy smak kaczuszki. Tutaj słońce robi swoje, później na scenę wchodzi beczka, zapewne barrique, bo to ona pozostawia po sobie wyraźne ślady i największy ma wpływ na kształtujący się charakter wina.
Strona producenta jest w tym momencie niedostępna, ciężko więc uzyskać jakiekolwiek informacje techniczne, których na butelce brak. Kto wie, może uda mi się odwiedzić ich winnicę wiosną? To chyba świetny okres na podróż do Kalabrii. Brzmi jak plan.
A Wy?Zdegustowaliście ostatnio coś dobrego? Z chęcią poczytam 🙂
Pozdrawiam Was serdecznie,
Agnieszka