Hotel Hilton w Gdańsku – tak smakuje Gdańsk!
Ostatni raz byłam w Trójmieście dziesięć lat temu i gdy w czwartek wylądowałam w Gdańsku nie mogłam się nadziwić jak bardzo miasto się zmieniło, wypiękniało, nabrało elegancji i charakteru. Trzydniowy pobyt spędziłam w hotelu Hilton, wspaniałym miejscu, znajdującym się w samym sercu miasta.
W Gdańsku spędziłam wspaniały czas. O moje dobre samopoczucie zadbało Urban Spa, w którym oprócz sauny i basenu można skorzystać z wielu ciekawych zabiegów kosmetycznych i masaży.
Sama zdecydowałam się na mezoterapię bezigłową i byłam zachwycona rezultatem – skóra wygląda po nim doskonale – jest jędrna, rozświetlona i niezwykła gładka i na szczęście jest to zupełnie bezbolesna metoda.
Przy Urban Spa, znajdującym się na piątym piętrze hotelu Hilton znajduje się bar High5, z którego można podziwiać wspaniały widok na miasto.
Nie tylko gościom, ale i wszystkim mieszkańcom Gdańska gorąco polecam restaurację Mercato i nowoczesną kuchnię Pawła Stawickiego, który z paru prostych produktów umie wyczarować prawdziwe cuda.
Utalentowany szef kuchni każdej potrawie stara się nadać oryginalny wygląd i smak. Pasję i zaangażowanie można wyczuć każdym kęsie: wyobraźcie sobie, że Paweł sam hoduje w domu nasturcje, które później wykorzystuje do przyrządzania potraw. Oprócz dań z karty można wybrać menu degustacyjne z wyselekcjonowanymi winami, które będą podkreślać styl potraw, u mnie wisienką na torcie była degustacja koniaku Henessy XO, który podano do wykwintnego torciku czekoladowego – moja pierwsza, ale na pewno nie ostatnia przygoda z tym trunkiem.
Uwielbiam przemierzać świat w skórzanych sandałkach i jeansach, jeść lokalne potrawy gotowane na ulicy w Indiach, odwiedzać afrykańskie wioski, pić rum z plastikowych kubków z Kubańczykami. Ale moją ogromną pasją są wina. Skończyłam dwa poziomy kursu sommelierskiego w Padwie, przemierzyłam samochodem Włochy, Hiszpanię i Portugalię w poszukiwaniu ciekawych winnic, a moment, w ktòrym otwieram każdą nową butelkę zawsze jest dla mnie magiczny. Każde z nich jest inne, każde ma swoją historię, swojego twórcę i unikalny charakter.
Poniżej dania, które skradły moje serce:
Krem z czerwonej cebuli / kluski ziemniaczane / wywar / dymka
Wyśmienity krem na wywarze z pieczonej cebuli aromatyzowany suszonymi pomidorami z dodatkiem czosnku i Porto to genialne połączenie. Kluseczki w zupie nie bez powodu nazywane są sferycznymi – rozpływają się w ustach. Do kremu podano bardzo dobre Prosecco CANELLA PROSECCO, SUPERIORE’16 D.O.C.G. – owocowe z wyczuwalnymi nutami jabłek i niedojrzałych bananów. Mnie osobiście zachwyciło swoją delikatną mięsistością i strukturą. W ustach orzeźwiające z przyjemnym wrażeniem owoców cytrusowych. Doskonałe jako aperitif, do ryb, owoców morza, sałatek i deserów owocowych.
Kolejnym daniem, które zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie jest Jesiotr / seler / cebula dymka. Filet gotowany w 52 stopniach, a następnie opalany, cieszy podniebienie ciekawą fakturą i doskonałym smakiem, na który składają się kiszone plastry selera, espuma z selera, sos z z palonym masłem, komosa ryżowa z ogórkiem kiszonym, kaparami i palonym masłem, puder z jałowca i oliwa koperkowa. Do Jesiotra podano CHABLIS CHRISTIAN MOREAU ’16 A.O.C
Jeśli tak jak ja uwielbiacie tą francuską wersję Chardonnay warto wiedzieć, że Moreau to jedno z najbardziej szanowanych nazwisk w Chablis. Christian i jego syn Fabien gospodarują na ok.. 12 hektarach winnic rozrzuconych w kilku siedliskach Grand i Premier Crus. Chablis wytwarzane przez duet ojciec&syn Moreau należą do najwyżej cenionych w regionie, doskonale notowanych w przewodnikach i pismach branżowych. Ich wina zwracają uwagę czystością, mineralnością i niezwykle subtelnym użyciem beczki. W podstawowym Chablis beczka jednak nie była używana, mamy do czynienia z klasycznym, czystym, mocno mineralnym, orzeźwiającym Chablis. Wino mocno wytrawne z aromatami jabłek, cytrusów, kredy i delikatną nutą morskiej soli – takie powinno być rasowe Chablis! Bardzo eleganckie, w ustach rasowe, z wyraźną nutą mineralną. Nic dodać, nic ująć.
Nie uwierzycie co można wyczarować z kalafiora! Kalafior / orzech laskowy / sos ponzu / pietruszka to fantazyjna wariacja kalafiora podsmażonego oraz ugotowanego w emulsji cytrynowej z rodzynkami podanej z puree z kalafiora i orzeszków ziemnych, aromatyzowane sosem ponzu i chipsem z pietruszki z gałka muszkatołową. Najlepszy kalafior w moim życiu!
Miłośnicy deserów powinni jednak się zastanowić nad rezerwacją stolika w Mercato, bo tutejsze słodkości są co najmniej uzależniające. Tak pysznego sorbetu nie jadłam dotąd w żadnym innym miejscu. Czekolada / wiśnia / słonecznik to magiczny trójkąt, który w akompaniamencie koniaku HENESSY XO porwał wszystkie moje zmysły!
Gdy śpię w dużych hotelach jednym z najwspanialszych momentów jest poranek i oczywiście… śniadanie, które w Hiltonie jest po prostu doskonałe. Niezależnie od tego czy zamówicie je do pokoju, czy też zjecie w sali śniadaniowej – na pewno zachwyci Was ogromny wybór i jakość produktów. Jeśli zdecydujecie się na bufet obok kawy i herbaty, będzie na Was czekać otwarta butelka Prosecco!
Jeśli będziecie w Gdańsku odwiedźcie hotel Hilton, chociaż na chwilę – wypijcie lampkę Prosecco w barze na ostatnim piętrze i nacieszcie się widokiem, zjedzcie deser w nowoczesnej Restauracji Mercato lub zostańcie na śniadanie i spędźcie aktywny poranek w siłowni lub na basenie.
Dziś oprócz udanych podróży życzę Wam pięknych Walentynek. Jeśli na co dzień nie mówicie bliskim o swoich uczuciach, zróbcie to dzisiaj – każda okazja jest dobra, by powiedzieć mamie, babci czy mężowi, że ich kochacie!
Agnieszka
Gdzie pojechać na Walentynki? Najbardziej romantyczne miejsca w Europie.
Hilton ma moc 🙂 jego lokalizacja jest nieziemska 🙂 pamiętam tylko, że recepcja wydawała mi się bardzo ciemna…