Od dwóch dni chłonę toskańską atmosferę, która sprawia, że moja dusza śpiewa i tańczy, a podniebienie pieje z zachwytu i cieszy się każdą sekundą spędzoną w kolebce najlepszych włoskich win, przepięknym Montalcino.
W winnicy ugoszczono nas trzema winami, Rosso di Montalcino z 2014 roku, Brunello di Montalcino Colombaio Cru oraz Brunello di Montalcino Cava d’Onice, najświeższe roczniki z 2011 roku. Brunello di Montalcino według zasad konsorcjum dojrzewa przez minimum 5 lat i dopiero wtedy może zostać wprowadzone do sprzedaży. Jest to jedno z nielicznych win, które idealnie nadaje się do starzenia. Według konsorcjum Brunello di Montalcino już w 1843 roku jeden z miejscowych producentów stworzył wino, które odkorkowane po 23 latach zachowało się w wyśmienitym stanie .
2014 rok nie był zbyt łaskawy dla winiarzy, którzy do dziś narzekają na marne zbiory i niedojrzałe owoce. Rosso, które spędziło 6 miesięcy w beczce, a następnie kolejne 6 miesięcy w butelce nie zachwyciło mnie specjalnie. W nosie bardzo eleganckie, żywe i świeże nuty owoców leśnych, jednak w ustach mało harmonijne, rozchwiane, słodko-gorzko-kwaśne. Coś się tutaj nie zgrało.
Brunello Colombaio Cru to selekcja winogron z pierwszego zasadzonego w winnicy szczepu, fermentowanych w beczkach typu tonno’. 2011 to 4 gwiazdkowy rocznik, bardzo smaczny i pełen owocu (od 1945 roku poszczególnym rocznikom Brunello nadawane są gwiazdki, które są wspólną oceną analiz laboratoryjnych i właściwości organoleptycznych. O wyjątkowości wina i nadaniu mu określonej ilości gwiazdek decyduje specjalna komisja złożona z 20 ekspertów). Colombaio Cru cieszy swoją delikatną słodyczą, muśnięte landrynką, jest bardzo ciekawą propozycją dla poszukiwaczy prestiżowych, pysznych i nietuzinkowych win.
Ostatnie wino, Brunello Cava d’Onice powstaje z owoców winorośli pochodzących z różnych częściach powiatu. Winifikacja każdej partii odbywa się oddzielnie by zachować odmienność smaków i zapachów, na które wpływają: kąt nasłonecznienia, wysokość na jakiej rosną winogrona, deszcz, mgły i wiatry. W Montalcino, Toskanii i chyba w całych Włoszech co parędziesiąt kilometrów zmienia się teren, pogoda, kuchnia, a nawet język. Zmieniają się również wina, a główną zasługą tej pożądanej na całym świecie różnorodności smaków jest oczywiście natura. Brunello Cava d’Onice nie jest tak słodkie jak poprzednie, fajna, dobrze wyważona kwasowość, zgrane, smukłe taniny, moc owocu i ciepły, owocowy smak, który długo utrzymuje się na podniebieniu. W przypadku nowej winnicy i nowych beczek czapki z głów. Zazwyczaj świeże drewno wpływa na bardzo intensywny smak i zapach wina, który niejednemu koneserowi mógłby popsuć całą przyjemność degustacji polegającej na wychwytywaniu niuansów, na łechceniu zmysłów i poszukiwaniu magii. Beczka z łatwością zabija wszystkie próby tej niełatwej sztuki. Tutaj udało się tego uniknąć. 30 miesięcy w beczce, minimum 7 miesięcy w butelkach.
Na koniec dostaliśmy na deser Brunello z 2012, które będzie inaugurowane dopiero w styczniu przyszłego roku. Już teraz czuć ogromny potencjał, przyjemny słodkawy wręcz zapach marmolady z jeżyn, dominuje wiśnia, w tle przebrzmiewa dojrzałą figa i fiołki. Intensywne w smaku, przypomina gęsty miąższ ciemnych owoców.
Jeśli będziecie w pobliżu koniecznie odwiedźcie Simone w jego małym królestwie. I zapamiętajcie dobrze nazwę winnicy, za parę, może paręnaście lat na pewno będzie o niej głośno.