Cukiernia Sowa już dawno wpisała się w słodką, polską rzeczywistość. Pewnie nie wszyscy jednak wiedzą, że historia Sowy rozpoczęła się ponad 70 lat temu. Moje koleżanki narzekają, że zamiast masła używają margaryny, że drogo, że od lat proponują ten sam, nudny wybór ciast i tortów. Niestety nie udało mi się porozmawiać na ten temat z właścicielami, postanowiłam więc przetestować Sowę na własnym podniebieniu.
HISTORIA
Zacznijmy jednak od początku. Rok po zakończeniu wojny, w 1946 roku Feliks Sowa wraz z małżonką Stanisławą otworzyli pierwszy zakład piekarniczy w Bydgoszczy. Nie było łatwo – po mąkę i cukier musieli stać w kolejkach jak wszyscy inni, bo panujący wówczas ustrój nie darował nikomu. Mimo to dobra passa sprzyjała im od początku – piekarnio-cukiernia Sowa rosła w siłę, by ostatecznie zagościć we wszystkich miastach Polski, a nawet w Anglii i w Niemczech.
ROZWÓJ FIRMY
Z moich obserwacji wynika, że szybki rozwój i poszerzanie działalności o nowe produkty i usługi nie zawsze idzie w parze z jakością. Dobre parę (a może paręnaście – ten czas tak gna jak szalony) lat temu, gdy powstawały wielkie galerie handlowe Sowa to było coś! Ile to razy stałam w długiej kolejce, po to tylko, by zamówić jeden kawałek tortu. Już wtedy lubiłam eksperymentować – za każdym razem wybierałam inny, by poznać jak najwięcej smaków. Od tego czasu wiele się zmieniło – jakiś czas temu firma wprowadziła do swoich sklepów kawę Sowa Caffe, stworzyła własną markę czekolady (która nota bene powstaje w Paryżu), konfitur i powideł. Firmowe sklepy pojawiają się jak grzyby po deszczu w w październiku Sowa otworzyła aż trzy nowe punkty. Smak tortów i ciast pozostał ten sam, tylko mój zapał opadł, przybyło konkurencji, a ekspedientkom zniknął uśmiech z twarzy i dbałość o szczegóły. Sowa rozwinęła się tak bardzo, że już nas nie czaruje i jak większość sieciówek straciła swój blask – dziś stawia raczej na ilość, niż na jakość.
Nieśmiertelne bułki z serem lub z makiem, a także kruche ciasteczka maślane to zdecydowanie moi faworyci – ten smak nie zmienia się od lat. Dużo gorzej wypadają muffinki, babeczki ( próbowałam rabarbarową, oraz z owocami, i puchowym kremem) i rogale. Najsilniejszą stroną cukierni są jednak ciasta i piękne, fantazyjne torty – coraz częściej jednak bardziej obszarpane, wykończone w pośpiechu, bez należytej staranności. Mój ulubiony to tort pomarańczowy – nasączony likierem Cointreau z pomarańczową galaretką, z soczystym miąższem z pomarańczy i mandarynek.
JAKIE WINO PODAĆ DO TORTU?
W związku z tym, że często pytacie o odpowiednie wino na ślub lub komunię przygotowałam moje trzy propozycje – małą ściągę do której możecie sięgnąć gdy zastanawiacie się z jakim trunkiem połączyć Wasze ulubione, cukiernicze wyroby. Cała sztuka polega na tym, by wino podkreślało lub uzupełniało smak ciasta, dlatego wybierając odpowiednią butelkę musimy wiedzieć z czego składa się nasz tort. Jeśli czekolada – to gorzka czy mleczna, jeśli owoce – to jasne, czy ciemne, jeśli krem to z czego został on zrobiony. Nie jestem szczególnym zwolennikiem podawania słodkich win do słodkich potraw. Jeśli jednak nie straszna Wam słodycz postawcie na coś delikatnego – do tortów idealnie pasują wina stworzone na bazie aromatycznych szczepów – kwiatowe Moscato , aromatyczna Malvasia lub bardziej zdecydowane Brachetto. Aromatyczność, a nie zawartość cukru resztkowego – powinna być naszym celem w poszukiwaniach wina na deser.
Odnośniki do tekstów mają pomóc w poznaniu różnych rodzajów win oraz pogłębić wiedzę na ich temat. Zaczynamy.
TORT CZEKOLADOWY
Zazwyczaj do tortów podajemy szampana, do pozostałych ciast białe, lekkie wino. Jest to jednak ogromne uproszczenie i błąd w przypadku tortów czekoladowych. Przecież one aż się proszą o kieliszek dobrego czerwonego wina, które podkreśli głębię i smak czekolady. Zasada jest jedna – im więcej kakao w czekoladzie, tym bardziej złożone, pełniejsze wino.
Najlepsze będzie eleganckie, wytrawne czerwone z wyraźnym cukrem resztkowym lub słodkie aczkolwiek mocne wino. Postawiłabym na włoskie Ripasso, Amarone, lub Primitivo di Manduria. Świetnym towarzyszem tortu czekoladowego będzie także Porto Ruby lub czerwone wina likierowe.
TORT PRALINOWY
Przy cieście pralinkowym, gdzie główne skrzypce gra mleczna czekolada i masa z orzechów laskowych radziłabym ostrożnie dobierać wino czerwone. Jeśli już to bardzo delikatne i lekkie, z subtelną, ledwo wyczuwalną taniną. Nie dyskwalifikowałabym także win różowych, musujących, ale nie tylko, które świetnie poradzą sobie z każdym tłustym kremem, podkreślą smak i nie wprowadzą w stan zamulenia cukrem. Świetnie sprawdzą się tutaj długo starzone wina białe o wysokie, lecz ujarzmionej kwasowości. Świetnie sprawdzą się tutaj delikatne różowe, wina – proste Rosato di Puglia lub eleganckie Rosato di Valcalepio, a także białe beczkowane Soave Classico.
TORT COOKIES
Tutaj diabeł tkwi w szczegółach, a właściwie w konfiturze z czarnej porzeczki, którą przełożony jest czekoladowy biszkopt i gęsty, ciasteczkowy krem. To właśnie ona nadaje tortu charakter i to ona decyduje o winie. Pamiętajmy jednak o białej czekoladzie, która zdecydowanie lubi się z winem białym. Jeśli uprzemy się przy czerwonym możemy pokusić się o Lambrusco, jeśli różowe – to zdecydowanie coś miękkiego jak np. Moja propozycja to różowe lub białe Prosecco i Franciacorta. Jeśli białe to delikatnie wytrawne, okrągłe hiszpańskie Salneval, pełne bądź ewentualnie półwytrawne, ale na pewno nie półsłodkie ani tym bardziej słodkie.
Oczywiście propozycji mogą być setki! Moim celem było ukierunkowanie Cię na konkretny rodzaj wina. Reszta zależy już tylko od Twojego smaku i fantazji!
Jeśli masz wątpliwości i pytania lub po prostu potrzebujesz pomocy w doborze win do Twojego deseru – napisz. Bardzo chętnie i oczywiście bezpłatnie podpowiem Ci jaką butelkę wybrać na ten specjalny dzień lub wieczór.
Pozdrawiam serdecznie i życzę samych pyszności,
Agnieszka