Jedno z najpiękniejszych zdań jakie przeczytałam w tym roku w książce J.Porady mówi, o tym, że sens życia nie tkwi w oddychaniu, ale w chwilach, które ten oddech wstrzymują. W mijającym roku wstrzymywałam go setki razy, a 2017 bez wątpienia jest jednym z najpiękniejszych w moim życiu.
Boję się powiedzieć najpiękniejszy, tylko dlatego, żeby nie umniejszyć wagi wszystkiego co zdarzyło się wcześniej. Boję się powiedzieć, że był piękniejszy od tego gdy jako studentka jeździłam autostopem po Europie, boję się powiedzieć, że był piękniejszy od tego w którym obroniłam doktorat. Boję się przyznać przed samą sobą, że był piękniejszy od tego, w którym wyszłam za mąż, a już najbardziej boję się myśli, że mógł być piękniejszy od tego, w którym urodziłam dziecko.
Wiele się nauczyłam. Kiedyś sądziłam, że wszystko mogę osiągnąć w życiu sama – tak było na studiach, jednych, drugich, trzecich – zawsze pracowałam przy biurku, otoczona stosem książek, tracąc kontakt z otaczającym mnie światem. W pewnym sensie zawsze byłam samowystarczalna, nie należę do osób, które nie umieją żyć bez towarzystwa. Praca nad blogiem tak bardzo mnie absorbowała i tak bardzo ją uwielbiałam, że nie znajdowałam czasu na spotkania z przyjaciółmi. To oczywiście przekładało się również na rodzinę i na czas, który jej poświęcałam. Spotkałam się ze stwierdzeniem, że człowiek nie może być szczęśliwy i zaznać spokoju jeśli nie ma uporządkowanych 5 sfer w swoim życiu: duchowej, zawodowej, rodzinnej, finansowej i fizycznej. Muszę się z tym zgodzić – i w tym roku, zwłaszcza w ostatnich miesiącach dużo pracowałam nad swoim związkiem, ale także nad sobą, nad tym, by nauczyć się dawać to co mam najcenniejsze -czas, zaangażowanie, miłość.
Nauczyłam się, ale chyba wciąż nadal się uczę, że nie uda się zadowolić wszystkich. Choćby nie wiem jak się chciało, zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie niezadowolony i głośno to wykrzyczy. Nauczyłam się, że konsekwencją blogowania jest poddanie się surowej opini czytelników. Moi czytelnicy to najwspanialsi ludzie pod słońcem, ale zawsze zawsze niestety znajdzie się ktoś, kto czeka na najmniejsze potknięcie by wbić szpilkę tam gdzie zaboli najbardziej. A od potyczek uciec się nie da. Blogowanie to także pewien rodzaj stałego eksperymentowania, a to niesie za sobą wiele porażek, z którymi trzeba umieć żyć. Tak samo jak trzeba umieć żyć z hejtem, jeśli chce się wyrażać swoje opinie.
Nauczyłam się dawać z siebie więcej niż mnie o to proszą i nie chcieć nic w zamian. Nauczyłam się nie oceniać, nie krytykować i respektować inne kultury, religie i obyczaje. Kobiety w Indiach spacerujące w leginsach w 40 stopniowym upale, Arabki w Dubaju zażywające kąpieli w ubraniach, niania mojego dziecka w Baku, która przed pojawieniem się mojego męża zamyka się łazience by ubrać chustę na głowę i prosi, bym nie wpuszczała go do mieszkania zanim nie przykryje włosów i nie wdzieje swoich długich szat. Wszystko zależy od punktu widzenia, a ten zmienia się z każdym odwiedzonym krajem.
Dziękuję Wam za wszystkie spędzone wspólnie chwile – na blogu, na instastories, w rozmowach na żywo i tych przez messengera. W 2018 życzę sobie i Wam życia pasją, realizowania marzeń, pracy nad sobą, wyrozumiałości, pozbycia się cynizmu, więcej uśmiechu, więcej podróży, także tych wgłąb siebie. Będę tutaj z Wami przez cały kolejny rok i mam nadzieję, że i Wy pozostaniecie ze mną mimo wielu moich błędów i potyczek.
Udanej podróży!
Agnieszka
Agnieszka, nie wiem czemu dopiero to przeczytałem ale to piękne co piszesz. Szczerze gratuluję nie tylko pięknego zeszłego roku ale naprawdę mądrej refleksji.
Moj rok byl jednym z gorszych ale mysle ze to byla tez lekcja aby kolejne nastepne byly wspaniale. Niesamowicie czyta sie Twoje kazde slowo, przenosi mnie to w miejsca ktore odwiedzilas i daje jakies nadzieji ze tez kiedys cos tak wspanialego napisze.
Pozdrawiam cieplutko
Miniony rok będę wspominała niezwykle mile. Wyjątkowo, jak nigdy wcześniej, udało mi się wyjechać dwa razy na wakacje. Byłam w Grecji i Hiszpanii z net holiday. Moim głównym postanowieniem na ten rok jest, by podtrzymać ten trend wyjazdowy:)
Piękny i dojrzały tekst Aga! Aż idę poczytać Twoje inne wpisy tak mnie zaintrygowałaś swoją osobą i życiem 🙂
Kochana, pięknie napisalaś o naszych wewnetrznych przemianach. U mnie 2017 był bardzo spokojny i stabilny, bo potrzeba podróży w głąb siebie była naprawdę silna. Pozdrowienia!
Mam ochotę Cię uściskać! 🙂 Pięknie napisane i skłaniające do refleksji. O ile jesteś bogatsza przez ten miniony rok, to piękne doświadczać… Przytoczyłaś świetne cytaty, a ja do tego dorzucam coś od siebie: there is not bad or good experience, there is just experience. I cieszę się, że kolejny rok też spędzimy razem 🙂 <3