Najpiękniejsze miejsca w Mozambiku. Gdzie znaleźć najwspanialsze punktu widokowe, hotele i co warto odwiedzić podczas podróży do Mozambiku?
Jak już mogliście dowiedzieć się wcześniej z mojego instagrama i z poprzednich wpisów Mozambik zachwycał mnie przez całą naszą podróż. Spędziliśmy tam 10 dni i na pewno domyślacie się, że to za mało, by zwiedzić cały kraj. Dlatego postawiliśmy na wschodnią część Mozambiku, uznawaną za najpiękniejszą i przemierzyliśmy wzdłuż wybrzeże od granicy z RPA do Vilanculos, włączając w to jednodniową wycieczkę na wyspę Bazaruto. Oto lista najpiękniejszych miejsc: plaż, hoteli, punktów widokowych, które mieliśmy okazję podziwiać przez ostatnie dni! (lista nie jest ułożona według naszej trasy – jeśli chcecie poznać szczegółowy plan podróży – zapraszam tutaj.
ARCHIPELAG BAZARUTO
Na wyspę można dostać się z Vilanculos łódką – wycieczki organizowane są przez miejscowych i małe lokalne firmy, ale także prywatnie w hotelach przez ich właścicieli. Rejs trwa około 40 min. Po drodze można się zatrzymać na mniejszych wyspach (bardzo ładna jest także wyspa Benguerra) lub „wyskoczyć” na snurkowanie” w turkusowej wodzie Oceanu Indyjskiego. Ostrzegam przed meduzami, bo widzieliśmy ich całe mnóstwo. Wrzesień to sezon meduzowy i plaże pełne są tych żelowatych stworków, które tutaj w Afryce, przybierają gigantyczne rozmiary – o średnicy około 30 cm. W wodzie pływa dużo malutkich meduz, które parzą pewnie delikatniej, ale za to pojawiają się znienacka i podczas snorklingu łatwo się na nie natknąć.
Podczas naszej wycieczki, zorganizowanej przez hotel Villas do Indico, spędziliśmy pierwszą godzinę na plaży na wyspie Benguerra. Tam też zjedliśmy lunch przygotowany przez obsługę hotelu – w kuferkach termicznych przywieziono nam makaron, owoce, napoje, a nawet kruche, domowe ciasto na deser. Jedliśmy pod malutkim namiotem, na piasku i chciałabym tą chwilę zachować na długo w pamięci, bo choć było upalnie i słońce dawało się we znaki, to właśnie takie momenty jak ten sprawiają, że chciałabym podróżować jeszcze więcej i wciąż odkrywać nowe miejsca. Kolejnym przystankiem był snorkling i wypatrywanie wielorybów (sierpień i wrzesień to miesiące gdy można je spotkać u wybrzeży Vilanculos) , ale niestety tego nie mieliśmy do nich szczęścia.
Najważniejszym punktem był oczywiście archipelag Bazaruto! Wspinaliśmy się po wysokich wydmach na sam ich szczyt (szczerze mówiąc najwyższych jakie do tej pory widziałam, by stamtąd podziwiać wspaniałą panoramę jaką tworzą jęzory bialutkiego piasku wpadające do turkusowej wody oceanu. Na wyspie byliśmy tylko przez dwie godziny, ale jeśli to miejsce szczególnie Wam się spodoba, można tu spać – w bardzo luksusowych i niestety obłędnie drogich resortach.
MAPUTO CATAMBE
Jednym z najpiękniejszych miejsc jakie zobaczyłam w Mozambiku były widoki z hotelu Catambe Gallery Hotel, który znajduje się po drugiej stronie wielkiego mostu, łączącego dwie części stolicy Maputo.
Most był nieczynny, więc na drugą stronę można przedostać się starym, malutkim promem, który mieści zaledwie 20 samochodów. My na prom trafiliśmy późno w nocy i byliśmy trochę przerażeni, tym bardziej, że po dotarciu na miejsce, w ciemnościach nie wyglądało to na piękny obrazek.
Ta część Maputo jest dopiero budowana, więc oprócz dwóch hoteli i ulicznego targu przy wjeździe na prom znajdują się tam tylko slamsy, dzikie psy i budy, w których albo ktoś śpi, albo coś sprzedaje, a zapewne odbywa się tam i jedno i drugie. Za jakiś czas to pewnie będzie najbardziej ekskluzywna część miasta – przynajmniej taki tu widzę potencjał.
Następnego ranka, gdy wstałam o wschodzie słońca nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przede mną rozpościerał się widok na miasto wynurzające się z wody oraz pomost i malutkie drewniane domki niczym na Malediwach. Brakowało tylko turkusowej wody, bo niestety w tej części Mozambiku nie spotkacie pięknych plaż – w tym celu trzeba kierować się na północ kraju.
TOFO I OKOLICE
Już przed Tofo pojawia się przedsmak tego, co możemy zobaczyć na miejscu. Niekończące się pola palmowe oraz piękne szerokie i piaszczyste plaże. Tofo i jego okolice naprawdę mnie zachwyciły! Tutaj warto mieć swój samochód, by pojeździć wzdłuż wybrzeża w okolicach zachodu słońca i poznać wszystkie odcienie afrykańskiego nieba. To co my zobaczyliśmy zapamiętamy na długo!
Spaliśmy w hotelu Barra Beach Resort, w którym wszystko było tak doskonale piękne, że aż nierealne. Oprócz basenu, dostępu do plaży i pokoju z wyjściem na przepiękny palmowy ogród, w którym kokosy do picia zrywało się z drzewa (!) można było zamówić u kucharza świeże owoce morza, które kelner kupował na plaży od rybaków i przynosił do akceptacji przed wrzuceniem do garnka! Najlepsze danie podczas tej wyprawy zjedliśmy właśnie tam – dwie langusty, za które zapłaciliśmy niecałe 40 pln.
VILANCULOS I STARY PORT
Vilanculos to najbardziej popularne turystyczne zagłębie Mozambiku, słynne z pięknych, białych plaż i eleganckich hoteli, których nie znajdziecie w żadnej innej części tego kraju. I rzeczywiście Vilanculos zachwyca widokami na każdym kroku. Warto odwiedzić także miasteczko i tradycyjny park rybny, by poznać zwyczaje lokalnych mieszkańców, ale dla mnie najbardziej sugestywnym miejscem był stary port, nad którym można podziwiać zachód słońca.
To tam wieczorami zbierają się lokalsi na rybkę z ogniska i długie pogaduchy. Wtopić się w ten klimat nie da, bo turystów jest tu bardzo niewielu (my byliśmy tam jedynymi białymi ludźmi), ale można, a nawet trzeba go poczuć! Niedaleko portu, właściwie po drugiej stronie ulicy znajduje się największa plaża w Vilanculos, ta, na której widzicie tą starą, ale wciąż funkcjonującą barkę. Tam również jest pięknie! Oprócz tych dwóch miejsc i samej wioski w Vilanculos nie ma więcej atrakcji: ani dla dzieci, ani dla dorosłych.
1) Na koniec naszego pobytu zostało nam doliczone 200 pln za przejazdy między hotelem, a parkingiem
2) Niestety jeśli nie posiadacie auta terenowego nie ma innej możliwości dostania się do hotelu niż korzystanie z auta zamawianego w recepcji (tzn. jest – na piechotę 5 km w głębokim piasku) ?
3) Gdy powiedzieliśmy o tym kierowcy z lekkim niesmakiem, w ostatni dzień gdy odwoził nas z bagażami do naszego autka, ten przemiły człowiek nie dowierzał. Powiedział nam, że on czeka na swoją wypłatę już ponad 20 dni dłużej niż powinien…
Och jaka ja byłam wściekła gdy to usłyszałam! Bo my, turyści w tym przypadku nie mamy na to wpływu. Korzystamy z dobrodziejstw hoteli, dajemy się oczarować perfekcyjną obsługą, pysznym jedzeniem i uśmiechem właścicieli. Nigdy nie wiemy co dzieje się „za drzwiami”. Dlatego gdy ktoś jest dla mnie miły, gdy widzę, że się stara zawsze zostawiam napiwki. Nie myślcie „ on/ona i tak dostaje swoją wypłatę”, „ to jej praca”. W takich krajach, w Azji, w Afryce bardzo często w turystyce obsługa zarabia naprawdę marne grosze, a to dzięki nim czujemy się w takich miejscach jak w raju.
Mozambik nie jest jeszcze przyzwyczajony do odwiedzających ich kraj turystów i wszystko powstaje tu dopiero teraz, właściwie na naszych oczach. Mimo to warto każde z wymienionych miejsc odwiedzić: dla widoków zapierających dech w piersiach, dla refleksji, od której nie da się uciec podróżując po kraju tak pełnym kontrastów, dla pięknego wybrzeża i niekończących się lasów palmowych, za którymi później, w zimowe wieczory będziemy bardzo tęsknić.
Udanej podróży!
P.s. Jeśli podobały Ci się zdjęcia i chcesz zobaczyć ich jeszcze więcej zajrzyj na profil na instagramie – będę Cię witać codziennie dawką pozytywnych emocji! Dziś jestem w Azerbejdżanie, w Baku i cieszę się spokojnymi dniami przed kolejną podróżą, już w weekend jedziemy odkrywać malutkie miasto w górach, niedaleko miejscowości Gabala, o której pisałam Wam już w tamtym roku. Do zobaczenia!
Agnieszka
Jak zorganizować podróż do Mozambiku? Relacja z wyjazdu w nieznane.