Vincent Wrocław.
O tym, że właściciele knajp we Wrocławiu oszaleli na punkcie Francji i francuskich śniadań pisałam niedawno w 10 TOP najlepszych miejscach na śniadanie. Vincent idealnie wpisuje się w panujące trendy i jest to kolejne miejsce, w którym usłyszymy francuską muzyczkę, która leniwie sączy się z głośników kawiarni. Na śniadania do Vincenta zaczęłam przychodzić chwilę po otwarciu lokalu. Moja przyjaciółka uwielbia to miejsce, a że ulica Oławska jest na głównym szlaku wiodącym do Rynku, już dawno wpisałyśmy Vincenta na listę naszych ulubionych miejsc spotkań.
Vincent to malutki lokal, w którym można spokojnie przesiedzieć cały dzień. Zjesz tutaj śniadanie, brunch, lunch, aperitivo i lekką kolację, w między czasie popijając kawką i przegryzając przepysznymi wypiekami, których jest tu co niemiara. Mimo, że często tu bywam, nie będę wcale piać peanów ani bić piany, bo moim zdaniem nie ma ku temu żadnej potrzeby.
Od śniadania zaczynając mamy tutaj zacny wybór dań i przekąsek. Można zjeść jajecznicę, jajka w koszulkach, omlet lub naleśnika, a także wiele innych propozycji. Śniadania są tutaj zawsze wzorowe, idealnie rozpływające się żółtko, przepyszna bruschetta i chrupiąca, świeża, aromatyczna sałatka. Bardzo smaczny początek dnia.
Dla tych, którzy lubią śniadania na słodko sytuacja nie jest taka prosta, bo od przybytku głowa boli niejednego. A tutaj można wybierać do woli… Czego tutaj nie ma: lekkie jak piórka croissainty z nadzieniem cytrynowym, malinowym, pomarańczowym, babeczki z malinami, czekoladowe ciastka, orzechowe, z karmelem, nadziewane… i to wszystko robione na miejscu, właściwie na oczach gości, bo otwartą kuchnię można podglądać zza lady.
Chleb, ciasta i bułeczki wypiekane na miejscu można zjeść przy stoliku, lub zabrać do domu. Polecam jeden ze sztandarowych produktów Vincenta, chleb bez mąki, bo to smak, który warto poznać.
W kwestii wypieków i śniadań nie ma żadnych zastrzeżeń. Wszystko jest idealne. Schody zaczynają się, gdy docieramy tutaj w porze lunchu i chcielibyśmy wrzucić na ząb coś konkretnego.
Polecam sałatki, które są prawdziwym hiciorem. Pięknie wyglądają i pysznie smakują. Podobnie jest z kanapkami, choć trzeba się liczyć z tym, że ceny są o parę złotych wyższe niż w innych kawiarniach we Wrocławiu. W końcu to francja-elegancja a nie byle jaka jadłodajnia 🙂
Zupa pomidorowa niestety nie zachwyca. Jest gęsta, ma ten charakterystyczny słodko-kwaśny smak, który powinien dodać jej charakteru, niby wszystko jest w porządku, ale do mnie ta zupa w ogóle nie przemawia. W kategorii jem bo dają, pewnie bym zjadła, ale świadomie drugi raz błędu nie popełnię i nie zamówię.
Podsumowując, wchodząc do Vincenta można się przygotować na rozdwojenie jaźni. Dostaniesz tutaj przepysznego rogalika, o którym będziesz pamiętać przez kolejny tydzień, ale i tortillę, która wygląda i smakuje jakby spędziła za ladą długą nieprzespaną noc.
W kawiarni trzeba samemu zamówić przy ladzie i od razu zapłacić za jedzonko. Jest to wygodne dla wszystkich z wyjątkiem gości, którzy po śniadaniu chcieliby domówić jeszcze to lub tamto bez konieczności podnoszenia się z krzesła i stania w kolejce, która ku uciesze właścicieli jest zjawiskiem tu codziennym.
Vincent uwiódł mnie rogalikami, a następnie skradł moje serce ciastkiem z karmelem i pistacjami, czego nigdy mu nie zapomnę. Ale jest to miłość nie tylko romantyczna, ale też rozważna, a gdy w grę wchodzi moje podniebienie nie mogę dłużej opierać się na sentymentach. Liczę na to, że Vincent się poprawi, a czarne chmury, które zawisły nad naszym związkiem, szybko odfruną. Koniec końców była to miłość od pierwszego kęsa.
Vincent Wrocław
Mam to samo odczucie odnośnie zupy pomidorowej 🙂
Lubię Vincenta, ale też czasami mi podpada. Super, że w końcu ktoś komentuje jak trzeba, a nie tylko słodkie podlizusostwo, które spotykam na blogach.