O tym jak lubię wina musujące pisałam już wielokrotnie. Wspominałam Wam chyba również, że od dawna planuję wizytę we francuskiej Szampanii, którą ciągle przekładam w związku z natłokiem pracy lub innych ważniejszych spraw. W tym roku Dom Perignon znów będzie musiał poczekać, bo prawdopodobnie zamiast szampańskich piwnic odwiedzę groty Katalonii, które przed każdym miłośnikiem wina skrywają wielkie skarby i tajemnice, które trzeba poznać. A Cava z każdym dniem intryguje coraz bardziej.
Tym razem słów kilka na temat Cavy z winnicy Castilio Perelada, która powstaje z trzech klasycznych dla niej odmian winorośli: Xarel-lo (45%), Parellada (25%) i Macabeu (15%). Wino poddane jest fermentacji w temperaturze kontrolowanej, a następnie wtórnej fermentacji, podczas której dojrzewa przez 15 miesięcy w butelce.
W efekcie powstaje bardzo delikatne, puchowe, przyjemne wino, o malutkich, niezbyt gęstych bąbelkach i lekkim, kwiatowo-owocowym nosie. Pachnie polską jesienią – soczystymi jabłkami, gruszkami, świeżo zrobionym kompotem z tychże owoców. Sporo tu morskiej, wodorostowej mineralności, dużo mniej maślano-drożdżowo-chlebowych rewelacji, które w winach musujących lubię najbardziej. W ustach miło musuje, orzeźwia, cieszy swoją subtelną słodyczą (cukier resztkowy na poziomie 8g/l). Dobrze zbalansowane, smukłe, aczkolwiek z krótkim trochę zbyt szybko ulotnym zakończeniem. Proste, delikatne wino.
I oczywiście na koniec dobra wiadomość! Cava Brut Reserva z firmie MIelżyński Wine Spirits.
Jutro kolejne hiszpańskie wina i unboxing 😉 bądźcie ze mną na INSTASTORY,
Uciekam spać i życzę Wam pysznych snów!
Agnieszka