SRI LANKA podróż marzeń
Moim marzeniem nigdy nie było znalezienie się na balkonie lankijskiego hotelu, by w towarzystwie wielkich i głośnych owadów, w gąszczu palm i dzikich roślin pisać relację z podróży. Widzieliscie kiedys knajpę z kuchnią Sri Lanki? Ja tez nie. W dodatku to strasznie daleko, nie produkują wina, a w internecie rajskich zdjęć z tamtych stron nie znalazłam. A jednak brzmi jak fantastyczna przygoda i właśnie tym jest dla mnie każdy dzień spędzony na wyspie Cejlon, w państwie od 1972 roku nie bez powodu nazwanym SRI LANKĄ – oznaczającą w sanskrycie – olśniewajacą wyspę. Nawet jeśli od czasu gdy zaczęłam pisać ten tekst byłam już dwa razy w toalecie i zapowiada się przede mną wieczór pełen wrażeń – ryzyko, które musisz ponieść i Ty jeśli chcesz doświadczać lokalnych, tradycyjnych kuchni świata i nie przegapić nic pysznego.
Podròż na Sri Lankę rozpoczęłam w Indiach, nie będę więc rozpisywać się tutaj na temat najkorzystniejszych połączeń lotniczych z Polski (temu poświęcę osobny post). Opowiem Wam natomiast i pokażę jak smacznie wraz z Daniele spędziliśmy na wyspie 7 boskich dni.
COLOMBO – SRI LANKA PODRÓŻ MARZEŃ
Na lotnisku w Colombo nie ma publicznych autobusòw ani tanich rikszy zamòwiliśmy więc taksòwkę. Jako, że dolecieliśmy dość poźno pierwszą noc (prawdziwe wyzwanie) spędziliśmy w malutkim pensjonacie na obrzeżach miasta. Neo Holiday Home, który kwalifikuje się do kategorii syfiastych hoteli za 80 pln, do ktòrych wròcić nie zamierzam, ale o dziwo dostaliśmy tam pyszne, konkretne i sycace śniadanie, po ktòrym nic szczegòlnego się z nami nie działo. Zapewne byłoby o wiele łatwiej gdyby właściciel był gburowaty i łysiejący, ale jak na złość Lankijczycy to wspaniali, prostolinijni i uśmiechnięci ludzie. Mega przystojni meżczyzni i jeszcze piękniejsze kobiety żal więc mi kciuka ściska, że muszę zmyć im głowy i przyznać, ze względòw osobistych jak i klejącą się umywalkę, tudzież koty z kurzu i czarne włosiska everywhere mimo pięknych zdjęć tym razem subtelnie odradzam podążanie naszym szlakiem.
Rankiem przenieśliśmy się do centrum miasta, do hotelu Pearl Garnd Hotel. Opròcz pięknych pokojów, basenu na dachu i centrum spa w sprawach żywieniowych miejsce to nie porywa. Lunch był bardzo europejski i średniej jakości o śniadaniu nie wspominając. I niech będzie jasne – to nie są narzekania rozpieszczonej salamandry – mogę jeść w budzie zabitej dechami, jeśli tylko to co podadzą będzie świeże, smaczne i soczyste.
I oto znalazłam się w restauracji SUGAR, a przede mna talerz pełen cudowności i orientalnych smaków, których dotąd moje łaknące nowości podniebienie nie znało. Zamówiłam wschodnią potrawę – còż to była za rozkosz grzebać w doskonale pikatnym, pomidorowym chutney (gęsty, indyjski sos na bazie warzyw i owoców, octu, musztardy miodu i rodzynek), wyjadać krewetki z sosu curry, ukoić glód szafranowym ryżem i chrupać chlebek papadam, od którego uzależniłam się na całe 7 dni.
Jeśli nie oglądaliście instastory to tutaj możecie zobaczyć krótkie zajawki przygotowane specjalnie dla Was. Po której§ kolacji z rzędu gdy więcej nagrywalam i fotografowalam niż jadłam i rozmawiałam mój mąż stwierdził, że w następną podróż wyśle mnie samą 🙂 w zwiazku z czym uzbrojcie się w cierpliwość – kolejnym razem będzie zdecydowanie więcej video.
Colombo pożegnałam bez większego wzruszenia. Następnego dnia czekało na mnie boat safari wzdłuż koryta rzeki Mundu oraz Unawatuna – piękna miejscowość położona na zachodnim brzegu wyspy.
BOAT SAFARI – SRI LANKA PODRÓŻ MARZEŃ
Boat Safari to świetna sprawa – można pobawić się z 5-miesieczną małpką, odwiedzić wyspę cynamonową – zobaczyć jak rośnie i finalnie powstaje ta słodka przyprawa, skosztować królewskich kokosów, a przy odrobinie szczęścia spotkać rzadkie rodzaje ptaszków i krokodyle czające się w krzakach. Przyznaję bez bicia, że nieroztropny brak kapelusza przypłaciłam bólem głowy – w grudniu temperatury sięgają tutaj nawet 35 stopni. Innych skutków ubocznych nie stwierdziłam.
UNAWATUNA – SRI LANKA PODRÓŻ MARZEŃ
Unawatuna to najpiękniejsza nadmorska mieścina Sri Lanki. Niskie zabudowania, mnóstwo lokalnych sklepikow i wybrzeże pełne restauracji, w sezonie czynią z niej zatłoczony kociołek. Uparliśmy się by mieszkać w samym centrum – w takim wypadku trzeba zrezygnować z basenów i pieknych hoteli – bo takich tu po prostu nie ma. Zamiast tego wynajęliśmy pokój w bad & breakfast The Waves, z pościelą na której trochę baliśmy się spać, brudnymi chodniczkami i niemałą ilością mrówek i kurzu pod łóżkiem (nie jestem obsesyjną czyścioszką ani wariatką przesuwajacą łóżka, ale musiałam to zrobić do wykonania zdjęć).
Czym sa jednak mrówki w obliczu cudownego śniadania, które wynagradza wszystkie niedoskonałości. Świeże owoce, jajka i pyszne tosty z marmoladą to typowe lankijskie śniadanie dla turystòw. I moje ulubione – świeże soki – z marakuji, papai lub ananasow, ktòre na wyspie leją się strumieniami. Podczas tego wyjazdu na rzecz soków i owocowo-mlecznych koktajli lassi zupełnie zrezygnowałam z alkoholu i przyznaję bez bicia, że po krótkim wakacyjnym detoksie czuję się świetnie.
Choć w Unawatunie jest piękna plaża postanowiliśmy odwiedzić również inne miejsca, dzięki czemu bez zawahania mogę Wam napisać, że najpiękniejsze plaże w okolicy to Jungle Beach oraz White Beach, do których zabrał nas zaprzyjaźniony kierowca tuk-tuka (z checią podzielę się namiarami na tego przesympatycznego przystojniaka). Z ta plażą zawsze kończy się u mnie tak, że najwięcej czasu spędzam w pobliskich jej restauracjach. Tym razem było naprawdę warto, bo Jungle Beach Restaurant serwuje genialne lankijskie jedzenie. Tuńczyk, nudle z owocami morza, sałatki i owocowe śniadania – bylo w czym wybieracć tym bardziej, ze ceny kuszą niezmiernie.
Będąc na Sri Lance grzechem jest nie zwiedzić cejlońskich plantacji herbaty – to wlaśnie tutaj produkowane są najlepsze i najdroższe herbaty na świecie. Wizyta w fabryce Herman Teas w Ahangamie przypominała mi tak bliskie memu sercu odwiedziny w winnicach. Najpierw ogladamy roślinki, przypatrujemy sie produkcji i maszynom, a na końcu degustuemy. Z tą małą różnicą, że po 50 filiżankach herbaty do domu wrócić można o własnych siłach.
Ciekawa, edukacyjna wycieczka. W drodze powrotnej mijaliśmy wiele malenkich plaż na których zatrzymywaliśmy się co chwilę by robić fotki. Widząc nasz niesłabnący entuzjazm w pewnym momencie kierowca rikszy zapytal czy w Polsce mamy plaze?? Alez oczywiscie, ze mamy. My nie plaze, my palmy fotografujemy.
MIRISSA – SRI LANKA PODRÓŻ MARZEŃ
Naszym kolejnym przystankiem była Mirissa, oddalona od Unawatuny o godzinę jazdy. Mirissa ma piękne wybrzeże pełne restauracji do których dociera się prosto z plaży oraz bardzo wkurzajacą, ruchliwą i niebezpieczną glówną ulicę, którą musieliśmy przemierzać każdego dnia. Jeśli więc Mirissa – to tylko z hotelem po stronie plaży. Hołd trzeba oddać tutejszym restauracjom – bardzo dobre i szalenie tanie. Można w nich zjeść świeże wybrane przez siebie rybki, lankijskie dania na bazie curry z ryba, kurczakiem lub warzywami, makarony, indyjskie potrawy, pyszne placki roti i swieże, soczyste sałatki. Objadałam się od rana do nocy, zmieniając tylko co jakiś czas knajpki. Najbardziej w pamięć zapadły mi trzy: Central Beach Inn, Our World oraz Ocean Moon – wszystkie polecam z całego serca.
To czego musicie spróbować na wyspie to wielkie krewetki Jumbo i maślana ryba, ktorą znajdziecie w menu każdej knajpki oraz chutney z mango serwowane jako dodatek do lankijskiego obiadu. Skuście się również na cos z curry – ciekawe czy i Wy bedziecie zaskoczeni, że tutaj przyprawa ta inaczej pachnie i ma bardziej subtelny choć pikantny smak. No i oczywiście królewskie kokosy – podczas tej wyprawy były moją codzienną poranną i wieczorną modlitwą.
Podczas każdego wyjazdu namiętnie wypytujemy z Daniele miejscowych o sekretne miejsca i plaże, nieznane wśròd turystów. W ten sposób odwiedziliśmy juz wiele cudownych miejsc na calym świecie. Lankijczyk, z którym zaprzyjaźniliśmy się podczas pobytu w Unawatunie zdradził nam info o Secret Beach – plaży raczej mało znanej wśródd turystów. Pojechaliśmy tam z samego rana 1 stycznia i był to najpiękniejszy i najbardziej wzruszajacy początek nowego roku, jakiego kiedykolwiek doświadczyłam. Tak piękna i dzika plaża, jak ze snów – a na niej tylko my?
NEGOMBO – SRI LANKA PODRÓŻ MARZEŃ
Ostatnią noc przed wylotem do Indii spędziliśmy w Negombo, niedaleko lotniska. To już jednak całkiem inny rodzaj turystyki, niż ten, który widzieliśmy na zachodnim wybrzeżu. Ceny dwukrotnie a nawet trzykrotnie wyższe, pełno włoskich, chińskich i europejskich restauracji i tylko królewskie kokosy przypominały nam o kulinarnych i przyrodniczych cudach, których doświadczyliśmy w ciągu ostatnich dni.
Nie wiem jak dlugo Sri Lanka pozostanie tak pięknie dzika i kolorowa, ani jak dlugo Lankijczycy będą tak mega pozytywni i mili. Wiem jedno. Muszę tam wrócić jak najpredzej!
U mnie, w Indiach jest juz 01.33. Jutro czeka mnie pakowanie walizek i powrót do Europy. Aż trudno uwierzyć, że znów trzeba będzie przywitać czapki, szaliki i rękawiczki… A gdyby tak i u nas slońce świeciło przez cały rok?
Pyszności Wam życzę,
Agnieszka
Wybierasz się na Sri Lankę w styczniu? Koniecznie przeczytaj ten tekst!
https://tasteandtravel.pl/2017/11/27/sri-lanka-styczniu/
Dziękuję pięknie! Rzeczywiście tyle świeżych, pysznych owoców jeszcze nigdy nie zjadłam. I te kokosy!!
Wspaniała wyprawa. Teraz już wiem jaki jest przymiotnik od Sri Lanka 😉
Chętnie spałaszowałabym te wszystkie pyszności, świeże owoce… ♥
O Matko, jaka egzotyczna podróż. Zazdroszczę wyprawy do krainy herbaty?
Az by sie chcialo skosztowac tych wszystkich przysmakow!
Bez kapelusza w takich krajach jednak nie można wystawiać się na Słońce. Sekretna plaża, oj też bym takiej szukała. Co do dań z curry to zdecydowanie jestem za. Lubię dobrze przyprawione jedzenie.
Mniam, minima, minima 🙂 chetine wrocilabym na Sri Lanke zeby zjesc ryz z curry paluchami 🙂
Az mi w brzuchu zaburzało… idę robić cos do jedzeni! ?
Zastanawia mnie czy sa tam jeszcze jakieś ślady po tsunami? Ludzie ciagle to wspominają?
Zdjęcia jak zwykle fenomenalne. Narobiłaś tym tekstem ogromnego apetytu na lokalną kuchnię Sri Lanki…?