Tegoroczna, dziewiąta edycja hiszpańskich tragów FENAVIN, które odbyły się w dniach 9-11 maja, w miejscowości Ciudad Real, oddalonej około 160 km od Madrytu, okazała się wielkim sukcesem. Padła rekordowa liczba – targi odwiedziło ponad 108 000 osób, 10% więcej niż w roku poprzednim, z czego połowa to zagraniczni importerzy oraz właściciele krajowych firm zajmujących się handlem winem.
Nie miałam zbyt wiele czasu, by nacieszyć się stolicą Hiszpanii, bo już za chwilę wsiadałam w pociąg do Ciudad Real, uroczego, wytwornego miasteczka, które na czas FENAVIN staje się mekką winiarzy i pasjonatów wina.
Podczas targów swoje produkty zaprezentowało ponad 3200 wystawców ze wszystkich regionów w kraju. W porównaniu do winiarskich wystaw we Włoszech lub we Francji hiszpańskie targi są dość niewielkim wydarzeniem, ale właśnie to jest ich największą zaletą, czyniąc je miejscem w którym jest czas na prawdziwą rozmowę, na poznanie siebie nawzajem, na degustację, podczas której kolejni goście nie zaglądają nam do kieliszka i nie pokazują na zegarek. Mało tego – w tym roku organizatorzy wyszli na przeciw tym, którzy bardziej niż na rozmowie chcieliby się skupić na degustacji, porównywaniu i kontemplowaniu wina. Dla nich, na pierwszym piętrze jednego z pawilonów wystawowych stworzono Galeria Wina – miejsce, w którym do prywatnych degustacji wystawiono ponad 2 tysiące butelek pogrupowanych ze względu na rodzaj i stopień dojrzałości. Idealna okazja, by w ciszy spróbować paru Rioj z tego samego lub z różnych roczników, zobaczyć jak zmieniały się w czasie, zrozumieć czym różnią się młode Cavy od tych, które fermentowały w butelce przez dwa lata. Jeśli któreś wino szczególnie nam się spodobało, przy każdym widniała etykietka z informacją, w którym miejscu znajdziemy producenta na targach.
Podsumowania poszczególnych wizyt znajdziecie na blogu juz wkrótce, dziś tylko powiem Wam, ze Fenavin to jedno z największych pozytywnych zaskoczeń tego roku: pod względem jakości, cen, wyboru. Wiele winnic musi jeszcze popracować nad marketingiem, sposobem podej§cia do klienta, umiejętnością zaczarowania go i rozkochania w swoich produktach. Sztukę tą doskonale opanowali Włosi, ale i Francuzi nie są wcale gorsi. Hiszpanie natomiast (oczywiście nie wszyscy, ale takie jest moje ogólne wrażenie), mimo gorącego temperamentu w winiraskich kontaktach biznesowych sprawiają wrażenie zamkniętych, lekko skrytych czasami jakby od niechcenia otwierajacych kolejne butelki. Miałam ogromne szczęście poznać Polkę pracujacą w jednej z hiszpańskich winnic, z którą rozmawiałam o kulisach pracy w hiszpańskiej winnicy. Na wywiad z nią na moim youtubowym kanale zaproszę Was już wkrótce.
Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka