Seszele plan podróży i koszty. Podsumowanie 10-dniowej wycieczki.
Seszele plan podróży oraz koszty
Wiecie, że na Seszelach rosną największe kokosy na świecie, nazywane Coco de Meer, a stolica kraju, Victoria jest najmniejszą stolicą na świecie? Rajskie Seszele, które pojawiają się w czołówce każdego zestawienia najpiękniejszych plaż na świecie z roku na rok stają się coraz bardziej popularnym kierunkiem w turystyce, wybieranym nie tylko przez celebrytów, ale każdego kto pragnie zaznać uroku wysp: turkusowej wody Oceanu Indyjskiego, baśniowych plaż z charakterystycznymi wielkimi kamieniami o wielu odcieniach brązu i pomarańczy i wielkich gajów palmowych. Seszele są niezmiernie ciekawe i jeśli lubisz aktywnie spędzać czas zapewniam Cię, że na wyspie jest masa atrakcji, które sprawią, że na pewno nie będziesz się nudzić.
SESZELE PLAN PODRÓŻY ORAZ KOSZTY
Poniżej przedstawiam nasz plan 10-dniowej podróży, dzień po dniu oraz podsumowanie wydatków. Jak wiecie jestem miłośniczką dobrego jedzenia, więc podczas wyjazdów staram się wyszukiwać ciekawe restauracje, które później mogłabym Wam polecić. Dla tych, którzy oglądali moją podróż na stories na instagramie dodaję adresy i zdjęcia wszystkich miejsc, o które pytaliście – restauracji i hoteli z niesamowitymi widokami. Mam nadzieję, że i Wy je odwiedzicie!
Tym, którzy planują Seszele low cost proponuję nie brać pod uwagę naszych wydatków na jedzenie, a zamiast tego policzyć przy każdym posiłku 80 pln, bo mniej więcej tyle trzeba wydać na obiad w najtańszych miejscach, nazywanych TAKE AWAY, więcej na ten temat w tekście. Możecie zaoszczędzić również na hotelach, najtańszy na wyspie Praslin, który znalazłam w dniu dzisiejszym kosztował 229 pln za noc i na transporcie – rezygnując z auta i poruszając się po wyspie wyłącznie autobusem – bilet na każdorazową trasą niezależnie od tego gdzie i jak długo się jedzie kosztuje 1,27 pln.
LOT NA SESZELE
Po długich poszukiwaniach nie sądzę, by było możliwe znalezienie lotów na Seszele w cenie niższej niż 2000 pln. Najbardziej atrakcyjne połączenia można znaleźć zazwyczaj z Paryża, Berlina lub Frankfurtu, z przesiadką w Dubaju lub w Doha. Podróżnicy polecają linie Condor, Air France, Ethiopian Airlines. Ja leciałam Emirates z Baku, z przesiadką w Dubaju, o czym szczegółowo piszę tutaj.
DZIEŃ 1 – MAHE – PRASLIN
Zaraz po wylądowaniu ruszyliśmy na poszukiwanie autobusu, który miał nas zawieźć na przystań w Mahe. Odjeżdża on spod samego lotniska, więc nie mieliśmy z tym żadnych kłopotów. Dziwiłam się, że jedziemy sami, ale jak się później okazało koszt taksówki jest właściwie taki sam, a czasami nawet tańszy niż koszt biletu autobusowego.
Mimo, że bilety mieliśmy zarezerwowane on-line w porcie trzeba się udać do biura firmy Cat Cocos i pokazać im potwierdzenie zapłaty, aby otrzymać bilet upoważniający do rejsu katamaranem. Nie bez przesady nazwę go biletem do raju, bo nasz kierunek to Praslin – druga co do wielkości i jedna z najpiękniejszych wysp na Seszelach, oddalona od Mahe o godzinę drogi…lub godzinę męczarni, bo łódź zasuwa jak szalona. Na szczęście podczas rejsu jeden z pracowników dzierżąc w dłoniach papierowe torebki i ręczniki dzielnie krążył między pasażerami wyłapując co rusz tych najbardziej „potrzebujących”. Podczas naszego rejsu Ocean był bardzo wzburzony, a fale wysokie, możliwe, że w inne dni cala droga upływa bardzo przyjemnie. Jeśli jednak choroba morska Ci nie obca warto zaopatrzyć się w tabletki (przeczytajcie uważnie instrukcje, bo większość przyjmuje się na dwie godziny przed rejsem).
Alternatywą dla rejsu statkiem jest 20-minutowa podróż samolotem linii Seychelles Airlines. Ceny różnią się w zależności od dnia i godziny, średnio przelot w jedną stronę kosztuje około 700 rupii, czyli 179 pln, niedużo więcej niż przeprawa katamaranem.
Po przybyciu na wyspę Praslin na przystani czekała na nas przemiła Seszelka z kartą z moim imieniem i nazwiskiem, która zaprowadziła nas na parking znajdujący się przy samym porcie i wydała auto.
Na Seszelach obowiązuje ruch lewostronny i jeśli nigdy nie jeździliście za kierownicą po stronie pasażera, warto już wcześniej przyzwyczaić się do myśli, że na rondzie skręcamy w lewo 🙂
Do mieszkania, w którym zarezerwowaliśmy nocleg dojechaliśmy po 20 minutach, wyspa jest mała i niezależnie od tego gdzie mieszkacie dojazd nie zajmie więcej niż 40 minut. Właścicielka domu powitała nas pysznym owocowym koktajlem, ale…nie za bardzo czuję się na siłach by polecić Wam mieszkanko, które my wynajęliśmy – Tourterelle – gdyż w pierwszy dzień nie działała woda w ubikacji, a gdy chciałam zrobić jajecznicę ogień, który buchnął z kuchenki niemal spalił mi rzęsy. Było jednak czysto i bardzo przyjemnie, mieliśmy wielki taras tylko dla siebie, a mieszkanie znajdowało się pięć minut od plaży.
Wieczór spędziliśmy na odkrywaniu pobliskich plaży i spacer wzdłuż plaży Grand Anse. Wszędzie było bardzo pusto i nigdzie nie mieliśmy problemu z zaparkowaniem samochodu, który można zostawić w małych zatoczkach obok plaży, lub przy drodze. Dzień zakończyliśmy przepyszną kolacją w restauracji Breeze Take-Away and Restaurant.
DZIEŃ 1 – PODSUMOWANIE WYDATKÓW
DZIEŃ 2 -PRASLIN
Ponieważ nie wykupiliśmy śniadań w naszym pensjonacie udaliśmy się do lokalnej kawiarni i sklepu w jednym, Whole Foods Market & Cafe przy Grande Anse. Podają tutaj najlepsze cappuccino jakie piłam podczas swojego pobytu na Seszelach. Po pysznym śniadaniu pojechaliśmy na najbardziej znaną plażę na wyspie, Anse Georgette.
Wstęp na plażę Anse Georgette należy zarezerwować z jednodniowym wyprzedzeniem, gdyż aby do niej dotrzeć trzeba przejść przez prywatny teren, na którym znajduje się pole golfowe. Przed wejściem na teren posesji jest parking, dalszą drogę należy przebyć na piechotę – około 20 minutowy spacer, podczas którego można podziwiać bujną roślinność występującą na Seszelach. Plaża jest niesamowita – dzika, nie ma tam restauracji, ani barów, leżaków ani nic podobnego. Jest za to niesamowicie turkusowa woda, przepiękny krajobraz i cisza, którą zakłóca jedynie szum oceanu i kolorowe ptaszki podlatujące do sprzedawcy kokosów i owoców. Spędziliśmy na plaży prawie cały dzień, następnie udaliśmy się na zakupy, aby przygotować coś do jedzenia w domu. Dzień zakończyliśmy podziwiając zachód słońca na Grand Anse i kolacją w hotelu.
Na Seszelach słońce nawet w pochmurny dzień jest bardzo ostre więc koniecznie zaopatrzcie się w kremy z wysokim filtrem.
DZIEŃ 3 – PRASLIN
Jeśli nie macie śniadania w miejscu, w którym śpicie polecam Wam przepiękne miejsce na śniadanie z widokiem: Hotel Indian Ocean Lodge, położony przy szerokiej, pięknej plaży Grand Anse.
Trzeciego dnia postanowiliśmy maksymalnie wykorzystać nasz czas i zobaczyć wszystkie najpiękniejsze plaże na wyspie. Poniżej trasa naszej podróży. W osobnym poście opiszę wszystkie plaże jakie odwiedziliśmy na Seszelach oraz jak się do nich dostać. Najpiękniejsza z nich to według mnie Anse Lazio, z bajkowym krajobrazem i wielkimi kamieniami o lekko pomarańczowym odcieniu. Przy plaży znajduje się restauracja, ale ceny są porażające.
P
Zobaczenie wszystkich plaż zajęło nam cały dzień, na większości z nich zatrzymywaliśmy się tylko na chwilę, by zrobić zdjęcia i nacieszyć przez moment atmosferą. Dłuższy czas spędziliśmy na Anse Lazio, gdzie pod palmami można wygrzewać się na wielkich, ciepłych kamieniach podziwiając niesamowitą panoramę i turkusową wodę Oceanu.
W pobliżu plaży Anse Lazio jest także zagroda z żółwiami olbrzymimi oraz piękny palmowy gaj. Stąd też prowadzi droga, którą można na piechotę dotrzeć na plażę Anse Georgette. Jest to jedyna alternatywa dla wejścia na plażę przez pole golfowe, które znajduje się, po drugiej stronie wyspy. Innej drogi, którą można tam dojechać niestety nie ma. Piesza dróżka wiedzie wzdłuż wybrzeża, wśród dżungli i odradza się wyruszanie na wyprawy późnym popołudniem lub o zmierzchu.
DZIEŃ 3 -PODSUMOWANIE WYDATKÓW
DZIEŃ 4 – PRASLIN
Warto wspomnieć o plaży Anse Cote d’Or – jedna z najpiękniejszych plaży z szerokim wybrzeżem i mięciutki drobnym piaseczkiem. Idealna dla rodzin z dziećmi, bo przez wiele metrów woda jest tu bardzo płytka,nie ma wodorostów i alg pętających się pod stopami, nie ma też wielu kamieni, w przeciwieństwie do większości seszelskich plaż.
Gdybym miała komuś polecić miejsce, w którym najlepiej wybrać nocleg na wyspie Praslin, to byłyby właśnie okolice plaży Cote d’Or, gdyż znajduje się tam najwięcej atrakcji, w postaci restauracji, kawiarni i sklepów i nie trzeba mieć samochodu czy nawet roweru by wyjść wieczorem na kolację.
Oprócz plaży Anse Lazio, Anse d’Or i Anse Georgette warto wybrać się do rezerwatu przyrody Vallée de Mai, w którym można nie tylko podziwiać największe kokosy na świecie, ale także rzadkie gatunki roślin i czarne papugi, które w rzeczywistości są brązowe 🙂
Na Seszelach występują rosną jedne z najwyższych palm na świecie – osiągają ponad 40 m. długości.
Na Seszelach nie ma malarii, ale są komary, dlatego warto zabrać ze sobą środek, który je odstraszy. Mi najbardziej dokuczały wieczorami.
DZIEŃ 4 -PODSUMOWANIE WYDATKÓW
DZIEŃ 5 – PRASLIN – LA DIGUE
Po oddaniu auta, popłynęliśmy na wyspę La Digue, tak samo jak poprzednio łodzią firmy CAT COCOS. Tym razem rejs trwał zaledwie 10 minut, a cała przyjemność kosztowała nas 8 euro od osoby (bilety zarezerwowaliśmy wcześniej przez internet). Zaraz przy przystani znajduje się kantor, w którym można wymienić pieniądze – pamiętajcie, że przy wymianie waluty zawsze trzeba mieć przy sobie paszport.
Jeśli Wasz guesthouse lub hotel znajduje się daleko od portu możecie umówić się z właścicielką, że przyjedzie po Was na miejsce już w wypożyczonymi rowerami. Niektóre pensjonaty i wszystkie hotele posiadają elektryczne samochody, którymi mogą przetransportować Wasze bagaże. Warto o to zapytać. Miejsce, w którym my zarezerwowaliśmy nocleg znajdowało się 5 min drogi od przystani i gorąco je Wam polecam – Guesthouse Kot Babi.
La Digue to jedna z najciekawszych i najbardziej dziewiczych wysp archipelagu Seszele, zamieszkiwana przez 2000 osób. Podczas pobytu na wyspie można obserwować codzienne życie tutejszych mieszkańców, co dla mnie było niesamowitym przeżyciem. Dziś La Digue utrzymuje się głównie z turystyki, kiedyś produkowano tutaj wanilię.
Znajdują się tutaj przepiękne rafy koralowe, więc jest to raj dla miłośników snorkelingu i nurkowania
Odcinek z jednego na drugi koniec wyspy można przejechać nawet w godzinę, a wszystkie drogi są piękne – niektóre prowadzą wśród palmowych gajów, inne wzdłuż wybrzeża i stromych klifów, jeszcze inne wiodą przez dżungle, w których można podziwiać bujną, tropikalną roślinność.
DZIEŃ 5 – PODSUMOWANIE WYDATKÓW
DZIEŃ 6 LA DIGUE
Najpiękniejsze plaże to Anse Source d’Argent oraz Anse Coco Beach. Pierwsza z nich jest płatna (115 rupii), druga znajduje się w miejscu oddalonym od hoteli i restauracji – można tam dojechać wyłącznie rowerem, który trzeba zostawić w malutkiej zatoczce i ostatni odcinek pokonać na piechotę, około 15 min przez skały i dżunglę. Kolejne wspaniałe plaże to Grand Anse, z bardzo szeroką plażą i Petite Anse.
Ze względu na to, że wyspa jest malutka, nie ma tu także zbyt dużego wyboru restauracji. Najlepsze i jednocześnie najdroższe zlokalizowane są w okolicach przystani, będącej swoistym centrum. Ceny kształtują się od 200 SCR, czyli 51 pln za makaron lub kawałek ryby, porcje są zazwyczaj bardzo małe. Najtańsza pizza – Margherita – to wydatek 160 SCR, czyli 41 pln. Aby uniknąć niespodzianek czytając menu warto zwrócić uwagę, czy podane ceny zawierają podatek. Tańsze i bardzo smaczne jedzenie można dostać w barach szybkiej obsługi tzw. TAKEAWAY, które znajduje się w bocznych uliczkach i na pewno zobaczycie je podczas rowerowych przejażdżek i odkrywania wyspy. My upodobaliśmy sobie najbardziej, w którym można było zjeść na miejscu, a większość przekąsek lub dań kosztowała 60 -70 SCR, czyli 16-18 pln.
DZIEŃ 6 – PODSUMOWANIE WYDATKÓW
DZIEŃ 7 – LA DIGUE – PLAŻA ANSE SOURCE D’ARTGENT
Wstęp na plażę Anse Source d’Argent prowadzi przez przepiękny park L’union Estate, w którym spotkacie żółwie olbrzymie. Można je nakarmić lub po prostu chwilę przy nich posiedzieć i popatrzeć jak wynurzają swoje główki spod wielkich twardych pancerzy. Gdy dojdziecie do plaży warto iść dalej wzdłuż wybrzeża gdzie znajdują się kolejne bajeczne plaże z kamieniami o charakterystycznych kształtach. Na miejscu nie ma hoteli, leżaków ani toalet, są za to dwie budki, w których można kupić kokosy, owoce i świeżo wyciśnięty sok z mango lub papai.
Zdjęcie, które widzicie poniżej zostało zrobione w hotelu Domaine de l’Orangeria, jednym z najpiękniejszych na wyspie La Digue. Nocleg poza sezonem kosztuje tutaj około 1600 pln za dobę, ale jeśli tak jak ja będziecie chcieli zaznać choć trochę wspaniałości jakie oferuje hotel możecie się tam wybrać na śniadanie, lunch lub kolację.
Na wyspie La Digue nie ma klubów i nocnych rozrywek, wyspa jest bardzo spokojna, po zmroku nie się już na niej nie dzieje.
DZIEŃ 7 – PODSUMOWANIE WYDATKÓW
DZIEŃ 8 – LA DIGUE – MAHE
Mahe, zwana wyspą obfitości oferuje największą bazę noclegową na Seszelach. Tutaj też znajdziecie największy wybór restauracji, kawiarni i barów, które zgromadzone są głównie w okolicach plaży Beau Vallon.
Warto wiedzieć, że aby dotrzeć do niektórych plaż na Mahe trzeba zejść dość stromo w dół. Będąc z 2-letnim dzieckiem nie było możliwości, abyśmy mogli odwiedzić więcej niż dwie takie plaże dziennie i musieliśmy szukać tych, przy których można było bez większego problemu zaparkować samochód.
Najpiękniejsze plaże na Mahe znajdują się na północy wyspy, w okolicach wodospadu Sauzier. Aby dojechać do wodospadu należy skręcić w prawo za kościółkiem. Droga będzie się kończyć wjazdem na parking, który znajduje się za wielkimi drzwiami.
DZIEŃ 8 – PODSUMOWANIE WYDATKÓW
DZIEŃ 9 – MAHE
Najpiękniejszym miejscem jakie znaleźliśmy na Mahe była plaża Anse du Ritz, którą możecie znaleźć pod hasłem Baie Ternay Marine National Park. Z okolic Beau Vallon, gdzie mieszkaliśmy, trzeba było jechać około godzinę krętą, wąską drogą przez góry, ale warto zrobić taką wycieczkę, bo jest to niesamowite miejsce. Plaża znajduje się do dosłownie na przeciwko małego kościółka, tam też można zaparkować samochód. Przy plaży kręci się wielu lokalsów sprzedających kokosy, owoce lub 5-minutowy rejs malutką łódką na wyspę, którą można podziwiać już z plaży. Taka przyjemność kosztuje 100 rupii, choć ten odcinek można spokojnie przepłynąć. W naszym wypadku nie było wyjścia – Andreas spał w wózku, żadne z nas nie miało odwagi go obudzić, więc załadowaliśmy wózek na łódkę i popłynęliśmy. Ta malutka wysepka jest oazą spokoju i szczęścia – można nurkować, podziwiać rafy koralowe, opalać się na wielkich kamieniach, wypoczywać w cieniu palm i rozkoszować się esencją tego czym są Seszele.
Niedaleko plaży Anse du Ritz znajduje się wyśmienite Take Away Island Cafeteria, z bardzo gościnnymi właścicielami. Podczas naszych degustacji lokalnych przysmaków dowiedziałam się, że sałatka z papai, to wcale nie jest słodka sałatka z kawałkami słodkiego owocu, ale surówka z bladożółtej odmiany zielonej papai, która ma bardzo ostry i pikantny smak, a także wiele innych rzeczy, o których napiszę Wam w kolejnym poście.
Objeżdżając wyspę dookoła widzieliśmy jeszcze wiele pięknych plaż, ale ta na długo pozostanie w naszej pamięci. Warto zobaczyć także Anse Takamaka, Sunset Beach, Baie Lazare i Anse Capucins.
DZIEŃ 9 – PODSUMOWANIE WYDATKÓW
DZIEŃ 10 – MAHE – VICTORIA
Choć przed wyjazdem przeczytałam wiele razy, że nie warto tracić czasu na oglądanie stolicy Seszeli, nie posłuchałam, chcąc przekonać się na własną rękę jak wygląda Victoria. Niestety wszystko to, co już wiedziałam okazało się prawdą – brudne ulice, brak jakiegokolwiek centrum , jedna zaśmiecona uliczka prowadząca do targu rybnego, po której nie jeżdżą samochody, i wokół której koncentruje się życie miasta. Sam targ rybny może być atrakcją dla miłośników fotografii i obserwatorów kultury i obyczajów, bo z bliska można przyglądać się codziennemu życiu mieszkańców Seszeli.
DZIEŃ 10 – PODSUMOWANIE WYDATKÓW
PODSUMOWANIE KOŃCOWE – Seszele – plan podróży oraz koszty
Jeśli chcesz przeczytać całą relację z naszego wyjazdu zapraszam tutaj: SESZELE NA WŁASNĄ RĘKĘ
Gdy wsiadam do samolotu czuję, że żyję. W podróż zawsze wyjeżdżam ze swoim notesikiem. Robię tam dla Was notatki, ale uwielbiam do niego zaglądać po paru miesiącach, zawsze znajdę w nim coś co wywoła uśmiech na mojej twarzy - stary papierek po cukierku z Kenii, biletu do muzeum w Wenecji, szybko nabazgrany szkic, który narysował mi Kubańczyk, by wyjaśnić jak trafić do fabryki cygar w Hawanie. Świat czeka na Ciebie! Mam na imię Agnieszka, a Ty?
Masakrycznie koszty są tu podane. My straciliśmy na miejscu mniej niż 800 zł na osobę za wyżywienie i transport na 2 tygodnie. Plus około 1000 zł za nocleg (apartamenty z kuchnią). Trzeba myśleć. Ale kto bogatemu zabroni.
Przecież każdy podróżuje tak jak chce. My również wynajmowaliśmy w niektórych miejscach apartamenty z kuchnią za 200 pln za noc, ale w innych zatrzymywaliśmy się w dobrych hotelach, bo chcieliśmy odrobiny luksusu 🙂
Fantastyczne miejsce! Brat mojego narzeczonego pojechal na Seszele w tym roku, ale inna opcja, bo byli przez tydzien na katamaranie. Ja wolalabym jednak hotel, bo caly tydzien na lodce musi byc jednak meczacy. Swietnie opisalas plan finansowy wyjazdu, a zdjecia jak zawsze fenomenalne 🙂 Buziaki!
Super artykuł i bardzo dużo ważnych wskazówek. Dzięki!
Masakrycznie koszty są tu podane. My straciliśmy na miejscu mniej niż 800 zł na osobę za wyżywienie i transport na 2 tygodnie. Plus około 1000 zł za nocleg (apartamenty z kuchnią). Trzeba myśleć. Ale kto bogatemu zabroni.
Przecież każdy podróżuje tak jak chce. My również wynajmowaliśmy w niektórych miejscach apartamenty z kuchnią za 200 pln za noc, ale w innych zatrzymywaliśmy się w dobrych hotelach, bo chcieliśmy odrobiny luksusu 🙂
Jan, wrzuć swój plan bo nie mam tyle kasy a jest okazja polecieć na 2 tyg za 1900 zł…
Jan podziel się jak to zrobiłeś. Myślę , że to jest bardziej interesujące. Prosimy!!
Fantastyczne miejsce! Brat mojego narzeczonego pojechal na Seszele w tym roku, ale inna opcja, bo byli przez tydzien na katamaranie. Ja wolalabym jednak hotel, bo caly tydzien na lodce musi byc jednak meczacy. Swietnie opisalas plan finansowy wyjazdu, a zdjecia jak zawsze fenomenalne 🙂 Buziaki!