Wina bez charakteru, próbujące przypodobać się gustom większości…konformistycznie nudne, poprawne, lecz w tej poprawności stracone. Są ich tysiące…na targach, imprezach, degustacjach dedykowanych, uginają się pod nimi półki w supermarketach. Wyzbyte z emocji, bezdusznie śledzące konsorcjalne procedury, zbyt szybko zgodziły się na kompromis, bacząc na to by się nie wyłamać, nie wyróżnić i posłusznie wtopić w panujący trend. Oto do czego doprowadziliśmy – my konsumenci – stawiając coraz wyższe wymagania, którym sprostać mogły tylko winiarskie kolosy z niemałym zapleczem finansowym. Oto jaką przyszłość fundujemy rodzinom, która od pokoleń w zaciszu rajskich winnic tworzyły prawdziwe, szczere wina oddając im swoje serce i poświęcając tej pracy życie. Mało już z tego pozostało. Gonitwa za chlebem zapędziła ich na skraj przepaści, gdzie niewielu odwagę ma skoczyć. Nuda – panujący obecnie trend w winiarstwie inspiruje coraz to więcej winiarzy, którzy resztką sił czepiają się go jak ostatniej deski ratunku. Oby dla nich wszystkich była rzeczywiście tą ostatnią.
Taka refleksja mnie naszła po ostatniej wizycie w winnicy Aldeghieri, liczącej już sobie 60 okrągłych lat. I jak niejednej sześdziesięciolatce zaleciłabym jej lifting globalny ze szczególnym uwzględnieniem stref najwrażliwszych, czyli produktów końcowych.
W piwnicy budynku należącego do rodziny Aldeghieri mieści się obszerna beczkownia oraz pomieszczenie, w którym znajdują się kadzie, w których fermentuje wino. Na górze natomiast odbywa się leżakowanie winogron przeznaczonych do produkcji najszlachetniejszych rodzajów win oraz maszyny do butelkowania i etykietowania. Jest też sporo pomieszczeń biurowych, bo Aldeghieri to całkiem duża firma: produkują około 800 000 butelek rocznie z czego 50 000 to Amarone. W sprzedaży dostępne są dwie rezerwy z 2003 i 2006 roku, Amarone Classico starzone w wielkich i małych beczkach, oraz Amarone Sant’Ambrogio, które dojrzewa wyłącznie w małych baryłkach. Winnica produkuje Valpolicellę Classico Superiore, Valpolicellę Reciotto, Ripasso, Passito Veneto, Luganę w tym również beczkowaną Luganę Caperiera, a także wina wytwarzane z winogron kupionych od zewnętrznych producentów: Prosecco i Soave Classico.
DEGUSTACJA
Na degustację zostałam zaproszona do firmowej enoteki, znajdującej się nad winiarnią Aldegheri. W środku leżakują najstarsze butelki należące do właścicieli. Największą perełką jest Amarone z 1969 roku, nie brakuje jednak i innych znakomitych roczników. Oprócz win można tu dostać oliwę, marmolady, a także zestawy prezentowe z oryginalnymi gadżetami do wina.
CA PERLAR, LUGANA DOC 2015
Na początek Ca Perlar, Lugana DOC z 2015 roku, bo na najświeższe trzeba jeszcze chwilę poczekać. Przepadam wprost za białymi starzonymi w beczce, więc i to skradło moje serce; w baryłkach spędziło całe 6 miesięcy. Wytwarzane z trebbiano di lugana oferuje gamę owocowych aromatów. Bardzo dobre, świeże, mineralne. Egzotyczne owoce na pierwszym planie, dojrzała brzoskwinia w tle. Zbalansowane i smaczne.
VALPOLICELLA RIPASSO CLASSICO SUPERIORE DOC 2014
Powstaje z autochtonicznych odmian corvina i rondinella. Ripasso znane jest z nietypowej produkcji: rozpoczyna się podsuszaniem winogron, następnie odbywa się piętnastodniowa fermentacja, po czym wino ponownie refermentuje na wytłokach, których wcześniej użyto w pierwszej fazie winifikacji Amarone i Reciotto. Następnie dojrzewa przez 6 miesięcy w dębowych beczkach. W nosie napotkałam dojrzałe, soczyste owoce: wiśnię, czereśnię. W smaku, lekko gorzkawe, aczkolwiek przyjemne zakończenie. Poprawne, ale mnie nie porwało.
AMARONE CLASSICO DELLA VALPOLICELLA DOCG 2011
Dobre, wyważone, niska kwasowość. Powstaje z autochtonicznych szczepów corvina i rondinella, corvinone i molinara. Niestety moje oczekiwania przewyższyły możliwości tego trunku. Owszem nos z odrobiną słodyczy jest, ale nic z tej subtelnej słodyczy tak wyczekiwanej, z tej fantazji i głębi. Gęste, fajnie skoncentrowane i nasycone, ale nie zaskakuje, nie rzuca na kolana, nie wywołuje żadnych emocji. 3 lata w wielkiej beczce i 6 miesięcy leżakowania w butelce… jest pyszne, ale mogłoby dać dużo więcej.
AMARONE DELLA VALPOLICELLA DOCG SANTAMBROGIO 2011
To szczególne Amarone powstaje z winorośli santambrogio położonych w samym sercu Valpolicelli, winiarskiego regionu w Wenecji Euganejskiej. Po podsuszaniu winogron na drewnianych belkach pod sufitem winiarni (tradycyjny proceder wytwarzania Amarone) i fermentacji wino dojrzewa w wielkich beczkach przez 2 lata, a następnie w baryłkach przez kolejny rok i kolejne 6 miesięcy w butelce. I oto jest. W końcu jest ten upragniony moment, gdy dostaję coś więcej niż dobre wino. Eleganckie, gładkie, pięknie aksamitne. Ciekawe, lekko ziołowe, jakby przyprawione, ale tak cudownie , że aż się chce więcej.. i więcej. Subtelna słodycz i delikatne taniny. CUDO
FLORENDA 2015, BIANCO VERONESE IGT
Na miejscu kupiłam jeszcze butelkę Florendy, do spróbowania w domu. Lubię czasami spróbować tego samego wina w innym miejscu – ogromnie fascynuje mnie to, że wino za każdym razem się zmienia. Ponieważ Aldeghieri ma dość duży wybór win wybrałam coś, czego nie degustowałam w winnicy.
Świeże, owocowe i nie wiem jak inaczej to ująć, by nie zabrzmiało szyderczo, bo ani szczypty sarkazmu w tym stwierdzeniu nie będzie. Czuję tutaj aromat (o ile słowo to nadal w danym kontekście może wystąpić) kociego moczu. Za każdym razem gdy trafiam na ten sam zapach, chwytam za butelkę, w poszukiwaniu nazwy, tego co moje nozdrza identyfikują tylko w ten mało apetyczny sposób. I zazwyczaj znajduję wtedy brzoskwinie. Temat pozostawiam otwarty. Oprócz powyższych otwiera się przede mną bardzo intensywny i przyjemny bukiet białych kwiatów oraz egzotycznych owoców. W smaku jest zdecydowanie słabiej: ulotny, parusekundowy lekki smak, który finiszuje już na samym wstępie. W ustach migdały, ale to jedyne nad czym warto się pochylić. Poza tym wino jest płaskie, bez głębi. dużo w nim alkoholu, choć na butelce widnieje tylko 12%. Odradzam.
Zapraszam Was serdecznie to śledzenia moich winiarskich podróży na Instasnapie, w tym tygodniu odwiedziny w apelacji Prosecco 🙂
Gdy wsiadam do samolotu czuję, że żyję. W podróż zawsze wyjeżdżam ze swoim notesikiem. Robię tam dla Was notatki, ale uwielbiam do niego zaglądać po paru miesiącach, zawsze znajdę w nim coś co wywoła uśmiech na mojej twarzy - stary papierek po cukierku z Kenii, biletu do muzeum w Wenecji, szybko nabazgrany szkic, który narysował mi Kubańczyk, by wyjaśnić jak trafić do fabryki cygar w Hawanie. Świat czeka na Ciebie! Mam na imię Agnieszka, a Ty?