Choć w Vadodarze mieszkają ponad 2 miliony mieszkańców jest to małe jak na indyjskie realia miasteczko położone na północy kraju. Można się tutaj dostać samolotem z Bombaju czy z Delhi, lub pociągiem, ulubionym środkiem transportu Hindusów. Jeśli będziecie w Indiach koniecznie spróbujcie, za parę złotych można kupić bilet nawet na odległą trasę, a naprawdę warto, bez wątpienia jest to doświadczenie jedyne w swoim rodzaju.
Z tęsknoty za domem wyruszyliśmy na poszukiwania europejskiej kuchni. Daniele upierał się przy włoskiej, więc nasz wybór padł na Fiorellę, restaurację w hotelu Express Residency. Właściciel bardzo się postarał aby uczynić to miejsce ostoją i ukojeniem dusz zbłąkanych wśród zgiełku brudnych ulic miasta. Wygodne kanapy, relaksacyjna muzyka, duży przestronny ogród, obsługa na najwyższym poziomie, a to wszystko w eleganckim, indyjskim stylu.
W menu jest z czego wybierać, są zupy, przystawki, ciepłe i zimne, są makarony, a nawet krewetki i łosoś. Jest także specjalna karta dnia z paroma daniami mięsnymi. Aaa byłabym zapomniała, jest też pizza! I to taka z prawdziwego zdarzenia, robiona na naszych oczach. Ostrożnie podchodząc do sprawy wybieramy wegetariańskie dania, bo rewolucje żołądkowe już nam się znudziły. Próbowanie wszystkiego i wszędzie nieodzownie niesie ze sobą pewno ryzyko.
Na początek zamawiamy focaccię, tutaj jest to cienki, dobrze wypieczony chlebek z aromatyczną oliwą i ziołami. Pycha! Następnie próbujemy involtini di zucchine, pięknie podane roladki z cukinii nadziewane mozzarellą (300 rupii), idealnie wygrillowana cukinia i delikatny ser tworzą zgraną i smaczną parę. Zamówiliśmy także broccoli alla mornay, brokuły w mlecznym sosie z mozzarellą i parmezanem podane z grillowanymi pomidorami (400 rupii). To danie jest moim faworytem, nie łatwo w nim wyczuć parmezan, ale mieszanka jakich by nie było serów i sosu świetnie podkreśla smak ugotowanej na parze jarzynki. Gdyby podano do tego kieliszek białego Gavi byłabym w niebie. Jesteśmy jednak w regionie, w którym panuje pełny zakaz sprzedaży alkoholu, więc jedyne co nam pozostaje to nacieszyć się listą bezalkoholowych koktajli.
Z sałatek wybraliśmy insalata di verdure alla griglia, która kusiła uwielbianą wręcz przeze mnie mozzarellą di buffola (450 rupii). Grillowane bakłażany, cukinie i pomidory podano na sałacie i potraktowano dużo ilością pieprzu, który fajnie współgrał z soczystymi warzywami.
Nie mogło się również obyć bez makaronu. Pozostając w temacie warzywnym poprosiliśmy o penne alla primavera, z warzywami i kremowym sosem (400 rupii). Sosy, to nie jest to co włoskie niedźwiadki lubią najbardziej, ale udało się bez skarg i zażaleń. Makaron ugotowany w punkt, dobrze doprawiony, nie było nudnie i mdło. Nie było też fajerwerków. Byliśmy tak objedzeni, że na deser nie starczyło nam sił, choć bardzo żałuję, przede wszystkim z powodu deseru panna cotta, za którym szaleję. Następnym razem koniecznie muszę go spróbować.
Bez wątpienia ze wszystkich odwiedzonych do tej pory restauracji w Indiach, które szczycą się znajomością kuchni śródziemnomorskiej ta wygrywa w przedbiegach. Dania są przemyślane, a właściciel na pewno ma pojęcie o tym jak wygląda włoska kuchnia. Do tego miejsca na pewno będziemy wracać. Doskonale nadaje się na niedzielny obiad z rodziną, romantyczną kolację jak i szybki lunch. Spokojnie można się tam wybrać z potomstwem, Hindusi uwielbiają dzieci, a na widok białych niemowląt tracą wręcz głowę. Podczas gdy my delektowaliśmy się atmosferą i smacznymi potrawami nasz ośmiomiesięczny Andreas był noszony a rękach przez całą załogę Fiorelli. Czego więcej chcieć.
Złoty widelec 10/10
Hotel Express Residency, 18/19, Alkapuri Society, Vadodara, Gujarat 390007, Indie