Do Gigi Cafe nie trafiłam przez przypadek, ale wybrałam się tam celowo, podczas moich poszukiwań do rankingu na najlepsze śniadania we Wrocławiu. Niepozorna kawiarnia, w centrum handlowym Ferio Gaj, na ul. Świeradowskiej 51 zupełnie mnie urzekła. Nie wystrojem, nie obsługą (choć pracują tam najsympatyczniejsze dziewczyny pod słońcem), nie cenami, ale jakością produktów i tradycyjnym, nieomylnym smakiem. Choć wróciłam tam jeszcze wiele razy nigdy nie znalazłam odpowiedniego momentu, by Wam o niej napisać. Aż do dziś, gdy jedna z czytelniczek (którą przy okazji pięknie pozdrawiam) zapytała mnie gdzie znaleźć NAJLEPSZE DROŻDŻÓWKI WE WROCŁAWIU.
Nie znam miejsca, w którym robiliby je lepiej. Jak drożdżówka smakuje każdy wie, ale to wyprawia się w GIGI, to prawdziwa kwintesencja tradycyjnej buły z doskonałą kruchą kruszonką i pysznym nadzieniem. Te podawane na gorąco z malinami to prawdziwe mistrzostwo świata. Tamtejsze pączki są równie dobre, ale moim kolejnym faworytem stały się ostatnio ciasto marchewkowe i sernik. Są też zdrowe koktajle przygotowywane na bazie świeżo wyciskanych soków, bo w GIGI stawia się na naturalne smaki, nie dodaje się tutaj sztucznych i słodzonych napojów bądź syropów. Szkoda, że w naszym mieście nie jest to jeszcze norma, a koktajl ze świeżego mango (które uwielbiam) to już zupełna rzadkość.
Od jakiegoś czasu w GIGI są również lody. Wybór smaków nie jest szalony, ale ma to pewne uzasadnienie – lody produkowane są wyłącznie ze świeżych owoców, śmietany niepoddawanej procesowi UHT, z prawdziwego szafranu i czekolady Barry Callebaut.
Jedząc śniadanko lub popijając kawkę można podglądać przemiłe Panie uwijające się w kuchni przy wypieku ciast i ciasteczek – to również ma swój urok!
Wracając jednak do Azerbejdżanu, bo pewnie o nim chcecie usłyszeć. Jestem osobą, która do życia potrzebuje ludzi i słońca, a dzisiejszy dzień nie przyniósł mi jednak ani jednego ani drugiego. Pogoda jak na zamówienie: pochmurno, deszczowo i bardzo wietrznie, więc postanowiłam zrezygnować ze zwiedzania i odkrywania miasta (na taki luksus mogę sobie pozwolić wiedząc, że spędzi się tutaj kolejne miesiące) i wybrałam się jedynie na krótką wycieczkę do supermarketu. Próbując nawiązać kontakt ze sprzedawczynią, kasjerką, ochroniarzem i dwoma przechodniami, których zapytałam o drogę śmiem twierdzić, że jęz. angielski nie jest w Baku zbyt popularny. Domyślam się, że o wiele łatwiej byłoby mi dogadać się po rosyjsku, którego niestety nie znam. Drogi, wokół mojego domu bardziej przypominają te z podróży do Indii, niż nasze piękne równe chodniki, ale zaznaczam, że do ścisłego centrum miasta jeszcze nie dotarłam.
I kobiety, bo z nimi (choć głównie na migi) miałam do czynienia mają w sobie coś pięknego, bardzo oryginalną urodę, w niczym nie przypominającą, rosyjskiej lecz raczej turecką, z przenikliwymi ciemnymi oczyma, ciemnymi włosami i ostrymi rysami twarzy. W tych twarzach spostrzegam pewną dzikość i prostoduszność, które pewnie, gdybym była mężczyzną, uwiodłyby mnie i zaintrygowały.
Mam nadzieję, że więcej opowiem Wam jutro,
w oczekiwaniu na słońce,
Agnieszka
p.s. Zjedzcie za mnie drożdźówę w GIGI 🙂
Nie lubię drożdżówek i szczerze powiedziawszy nie miałam pojęcia, że mogą się różnić w smaku 😀
Drożdżówki wyglądają super, jednak ja mam słabość do domowych. Uwielbiam ten zapach drożdzowego ciasta w domu… zawsze piekę sama 🙂
No to juz wiem co i gdzie zjem w weekend 🙂
Zaczytując się artykule o Trapani przez przypadek dojrzałam Twój post na temat wrocławskich drożdżówek. Jestem w stanie poręczyć, że to co napisałaś o wypiekach Gigi w 100% pokrywa się z prawdą <3
Znaleźć dobrą drożdżówkę nie jest prostą sztuką 😉 Jak będę we Wrocławiu kiedyś, to będę musiała tam wpaść na kawę i ciacho 🙂
Koniecznie, są przepyszne!! #notsponsored