Nie będę ukrywać, że nie jestem największą miłośniczką win półwytrawnych. Degustuję, ale zazwyczaj nie pijam, choć zdarza się, że któraś butelka szczególnie mnie zaciekawi, wtedy do niej wracam tak długo, aż nie mogę na nią więcej patrzeć.
Czerwone, hiszpańskie Peña Tejo nie należy do tej kategorii, choć na pewno spodoba się tym, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z winem i lubują się w słodkich bądź półsłodkich winach. Otwieramy. Ciemny, błyszczący rubinowy kolor. 100% Tempranillo. Zgaszony, ledwo wyczuwalny owocowy aromat. Przywodzi na myśl dżem z owoców leśnych, choć trochę musiałam się nawąchać by dojść do tej konkluzji. Oh pardon! Wina nie wąchamy – my je czujemy 🙂 Tytułową półsłodycz przerywa kwasowość, więc nie będziemy tu mówić o balansach, równowadze i harmonii. Wino jest bardzo proste, lekkie (12%a alkoholu), z krótkim zakończeniem. Mnie nie zachwyciło, ale kto wie czy z przy pysznej pizzy, duszonym mięsie, czy nawet gęstej, aromatycznej zupie nie zachęci Was do kolejnego zakupu? Kto nie próbuje (czytaj degustuje) ten gapa!
Pozdrawiam Was najpyszniej,
Agnieszka