Grzeszki blogerów, czyli o czym nie mówimy, ale wszyscy to robimy.
Pisanie bloga to wcale nie jest, jak wielu wciąż się wydaje przysłowiowa bułka z masłem. O nie. Pisanie bloga to mnóstwo poświęceń, dni i noce spędzone przed komputerem, foch narzeczonego. Początki są zazwyczaj bardzo niewdzięczne. Permanentny brak czasu, pusty portfel, łzy na widok hejterskich komentarzy i sfrustrowanie dostarczane codziennie przez Pana Google Analytics. Ale blog to najpiękniejsza rzecz, jaka mogła mi się przydarzyć i jeśli tylko masz w sobie siłę, by cierpliwie poczekać na swój moment wiedz, że warto być systematycznym, wytrwałym i nigdy się nie poddawać. Bo efekty przyjdą – prędzej, czy później!
A oto lista grzeszków, które na pewno nie pomogę w rozwoju TWOJEGO BLOGA! Większość z nich już popełniłam i zostałam rozgrzeszona, więc teraz czas i na Was 🙂 Może warto dorzucić je do listy noworocznych postanowień?
1. NIE CZYTAMY SWOICH WPISÓW
To przecież całkiem proste. Zanim klikniesz OPUBLIKUJ przeczytaj, to co stworzyłeś, a sam zdziwisz się jak wiele rzeczy zmienisz, dodasz, poprawisz. Nie chodzi tylko o literówki i zjedzone wyrazy (jestem w tym mistrzynią), ale o lekkość i przyjemność czytania tekstu.
2. PISZEMY DLA SIEBIE, NIE DLA CZYTELNIKA
Wychodzę z założeni, że bloga tworzymy nie dla siebie, ale dla naszych przyszłych czytelników. Czytając staraj się wcielić w rolę jednego z nich, zastanów się czy informacje, które mu dostarczasz są wystarczające, kompletne, zrozumiałe? Ostatnio panuje trend na bycie dla siebie miłym – zapomnij o tym – bądź pierwszym i najsroższym recenzentem własnej twórczości i nie daj innym szansy, aby mogli Cię skrytykować (i tak to zrobią, ale Ty będziesz wiedzieć, że dałeś z siebie wszystko).
3. ZACHĘCAJĄCE CLICK BYTE I … ZERO TREŚCI
Moda na mocne, krzykliwe, tabloidowe tytuły mają się w najlepsze. Wydaje mi się jednak, że wielu blogerów utożsamia click byte z nabijaniem swoich czytelników w butelkę. Owszem, raz czy dwa nikomu nie zaszkodzi by było trochę przekornie i śmiesznie, ale gdy po raz kolejny otwieram tekst o obiecującym/kontrowersyjnym tytule, a w środku spotykam się z zupełnie inną, w dodatku małą interesującą treścią, to owszem – zdobyłeś moje kliknięcie. Może nie pierwsze, ale na pewno ostatnie.
4. NIE MAMY CZASU NA ZARABIANIE NA BLOGU
Jesteśmy tak zajęci własnym życiem, że nie mamy czasu by sięgnąć po sukces! Ba! Nie mamy czasu, by być szczuplejszą, szczęśliwszą, więcej zarabiać. A już absolutnie nie mamy czasu na to, by realizować nasze marzenia. Jeśli spędzasz przy blogu wszystkie wieczory i święta to może warto poświęcić trochę czasu na to, by w końcu odebrać zasłużoną nagrodę. Wątpliwe, że sama do Ciebie przybiegnie 🙂
5. NIE PISZEMY W PODRÓŻY
„Nie po to wydaliśmy tyle pieniędzy na podróż, by spędzać czas przed komputerem” -jeśli tak myślisz to opalaj się dalej na leżaczku – nie chcę być Twoim czytelnikiem. Chcę śledzić kogoś kto pokaże mi wszystko to co widzi i zrelacjonuje na świeżo, na bieżąco i z uśmiechem. Cóż, wspominałam, że blogowanie to nie jest bułka z masłem 🙂 ? Pisać można wszędzie: w samolocie, na basenie, wieczorem, przed pójściem spać, wcześnie rano, zanim reszta wstanie z łóżek. Jeśli nie umiesz się zmusić na pisanie bloga pisz jak najwięcej w social mediach: publikuj na facebooku, instagramie, youtubie. Opisuj jak najwięcej szczegółów, tak, by Twoi obserwatorzy mogli wraz z Tobą poznawać nowe miejsca i przeżywać Twoje przygody. Spontaniczności i szczerości relacji na żywo nie zastąpi żaden wpis przygotowany po powrocie do domu.
6. KOPIUJEMY osobowości, czyli, nic nas nie wyróżnia
To chyba najłatwiejsza rzecz na świecie. Wybrać ulubionego blogera i zacząć naśladować wszystkie jego zachowania. Jedzie do Zakopanego – ja też jadę! Nosi kolczyki z H&M? Ja też noszę! Pisze o grzechach blogerskich? Ja napiszę o cnotach. Niesamowicie trudno być oryginalnym i wyróżnić się w świecie, w którym na każdym kroku można podglądać poczynania konkurencji. Tak samo trudno jest w tym świecie się wyróżnić, sprawić, by ktoś nas zapamiętał i zauważył, a ciągłe inspirowanie się innymi na dłuższą metę na pewno nie przyniesie żadnych rezultatów, bo zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że będziesz tylko gorszą kopią oryginału.
Przyznam się szczerze, że na początku również poszłam na skróty, będąc przekonana, że skoro ktoś odniósł sukces działając w pewien sposób to i ja go osiągnę. Ale to nie działało, wręcz przeciwnie każdego dnia czułam, że w tym wszystkim jest coraz mniej mnie. A jeśli nie jesteś obecny na własnym blogu, nie oczekuj, że ktokolwiek inny będzie do niego zaglądał.
Zastanów się co sprawia, że Twój blog jest wyjątkowy, inny niż wszystkie? Znajdź coś co Cię wyróżnia, co ma związek z Twoją pracą, najbliższym otoczeniem, z tym co naprawdę Cię pasjonuje. Podróżujesz i uwielbiasz zwierzęta? Pisz o tym jak najczęściej! Masz możliwość spotykania ciekawych ludzi – pokaż ich całemu światu! Byłaś 20 razy na Bałkanach – skoncentruj się na tym. Z czasem zobaczysz, że tworzenie i kreowanie własnego świata daje Ci tyle przyjemności, że nie będziesz nawet ciekaw co słychać u najlepszych blogerów.
Dodalibyście coś do tej listy? Jakie są Wasze blogerskie słabości, Wasze małe grzeszki, z którymi chcielibyście powalczyć? Podzielcie się Waszymi opiniami w komentarzu!
Ściskam,
Agnieszka
Zajrzyj także tutaj
10 PRZYKAZAŃ INFLUENCERA – JAK OSIĄGNĄĆ SUKCES NA INSTAGRAMIE.
10 przykazań travel influencera, czyli jak osiągnąć sukces na Instagramie.
LUB TUTAJ 😉 – IŚCIE CLICK BYTOWO 🙂
Jestem bardzo początkującym blogerem – dzięki za podsumowanie i dodanie otuchy, bo Twój wpis tak właśnie na mnie podziałał 🙂
Jeśli chodzi o nr 5, to nie do końca się z Tobą zgodzę. Jeśli jestem w podróży długo, to ok, warto napisać wpis w trakcie, ale jeśli jadę np. na weekendowy citybreak, to uważam, że nie warto spędzać kilku godzin przed komputerem (tu nie chodzi o zmuszanie się), żeby pisać tekst(y) i jeszcze zajmować się zdjęciami. Publikacja w social mediach – zdecydowanie tak, sporo, na bieżąco. Ale wpisy blogowe już niekoniecznie 😉