Marrakesz wiele ma twarzy – to jedno z tych miast, które podróżnicy kochają lub nienawidzą. Ale wiecie co, czasem nie wszystko jest takie jak to malują. Zdarzyło Wam się zauroczenie kimś szalonym, pokręconym, zupełnie nie pasującym do Waszych wyobrażeń o partnerze idealnym? Bez względu na to jak wiele jeszcze usłyszę o Marrakeszu miasto to staje się coraz bardziej popularne, a moja opowieść to będzie historia miłości – do szalonego miasta, które w centrum urządziło naturalny cyrk wypełniony od rana do nocy samozwańczymi akrobatami i piosenkarzami, którzy w towarzystwie małp i brudnych kotów wiją się w rytm dźwięków wydobywających się z instrumentów zaklinaczy węży.
MARRAKESZ NIGDY NIE ŚPI
Miasto na pewno spodoba się tym, którzy lubią nocne życie – tutaj o każdej porze dnia i nocy coś się dzieje, a w samym centrum bez problemu znajdziecie kawiarnie i sklepy otwarte 24/h. Jeśli szukacie spokojnego miejsca, w którym można uciec i odpocząć od tłumów, to niestety musicie zmienić kierunek podróży. Marrakesz jest wiecznie zakorkowany, bardzo chaotyczny, głośny i czasami niestety przytłaczający ilością mieszkańców i turystów błądzących w labiryncie targowisk.
CZY W MARRAKESZU JEST BEZPIECZNIE?
Nie wiem czy więcej kieszonkowców znajduje się w Rzymie, czy w Marrakeszu i przyznam, że mało mnie to obchodzi. Miło jest pojechać na Seszele, gdzie nikt, ale to dosłownie nikt nie próbuje nic sprzedać, a żeby otrzeć się o drugą osobę trzeba na kogoś umyślnie wpaść, ale na świecie zdecydowanie więcej jest miast, w których trzeba pilnować swojego portfela. Przed wyjazdem usłyszałam wiele złego o Marrakeszu – historie o tym jak Marokańczycy onanizują się na ulicach na widok blondynek lub jak próbują przeszukać kieszenie turystów, by sprawdzić, czy rzeczywiście nie ma w nich pieniędzy, można jednak spokojnie włożyć między bajki. Poznałam Marrakesz szalony i irytujący, ale nie doświadczyłam ani jednej sytuacji, w której poczułabym się nieswojo.
DAŁAM SIĘ NABIĆ W BUTELKĘ. TY TEŻ?
Było za to wiele zabawnych historii, jak na przykład ta gdy sprzedawcy migdałów zawołali za mną po polsku Polak zły Polak głodny. I niewdzięczna sytuacja z chłopcem, który dzielnie pomagał nam znaleźć drogę do hotelu. Po tym jak dotarliśmy na miejsce, a ja zdążyłam po raz czwarty powtórzyć jacy tu są dobrzy ludzie! zażądał od nas pieniędzy, a na dźwięk monet, które wyciągałam z portmonetki zaczął krzyczeć, że nie chce baby money, a banknoty. Podobne historie można usłyszeć w opowieściach osób, których odwiedziły Marrakesz. Trzeba się przygotować, że w Maroku wszystko jest na sprzedaż, nikt nie da Wam nic za darmo i nie pomoże bezinteresownie. Nie uważam również, aby było to złe, jeśli chcesz pieniądze za to, że zaprowadzisz mnie do hotelu, do którego nie umiem trafić, w porządku, tylko powiedz o tym wcześniej, nie rób pozorów, nie łaś się, nie udawaj, że jesteś mi przyjacielem do ostatniej sekundy. Wiele razy zabrakło szczerości, która miejsca ustępuje obłudzie lub przyzwyczajeniu, że turystę można omamić wielkimi ciemnymi oczami, wdziękiem i gracją, której Marokańczykom nie brakuje.
MARRAKESZ CO WARTO ZOBACZYĆ? O MARRAKESZU POZYTYWNIE
-
MEDYNA – CENTRUM MIASTA
Słowo medyna, oznacza miasto, ale dziś tak właśnie nazywa się centrum Marrakeszu, który niegdyś mieścił się tam, gdzie dziś spotykają się turyści z całego świata. Medyna niejedno ma oblicze. Jednych odrzuca hałaśliwością i nagabywaniem sprzedawców, innych fascynuje i urzeka atmosferą, za sprawą przepełniających powietrze aromatów jaśminu i suszonych róż, wrażeń towarzyszących przedzieraniu się przez labirynt targowisk, na których sprzedawane są setki tysięcy przedmiotów. Obok mało wartościowych plastikowych breloczków, dźwięczących dzwoneczkami arabskich sukni, pachnących mydełek i kolorowych kopczyków przeróżnych przypraw o ciekawych zapachach znajdziecie tam naczynia wypełnione kwiatami, białe, błyszczące kryształy, które okazały się eukaliptusem (można rozpuścić go w wodzie i przyrządzić zdrowotny napar) i kolorową ceramikę. Moją ulubioną uliczką jest Riad Zitoun Lakdim,prowadząca do Pałacu El Badi, cichsza, nieznacznie szersza i bardziej elegancka niż te po drugiej stronie placu.
-
PLAC DŻAMI EL FNA
Wątpię, aby ten plac komukolwiek się spodobał, ale można wyjechać z Marrakeszu bez zobaczenia tego naturalnego cyrku, w którym wszystko wydaje się być jedną wielką improwizacją w bardzo złym guście. Sam plac został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, znajdziecie na nim także bazary z sokami, świeżo wyciskanymi sokami i suszonymi owocami. Spróbujcie daktyli i prażonych migdałów – wciąż leci mi ślinka na samą myśl!
-
OGRODY MAJORELLE
Jedno z najpiękniejszych miejsc w Marrakeszu znajduje się poza Mediną, na terenie tzw. Nowego Miasta. Są to ogrody Majorelle stworzone przez francuskiego malarza o tymże nazwisku – znajdziecie tu wielkie i wysokie kaktusy, różnego rodzaju egzotyczne rośliny i strzeliste palmy.
Adres: Rue Yves St Laurent By A-Maps، Marrakesh 40000
-
RIADY – ZWIEDZANIE NAJPIĘKNIEJSZYCH HOTELI
Każdemu polecam odwiedzić słynne riady, stare domy (choć słowo to po arabsku oznacza ogród), zamienione na hotele, które w środku wyglądają jak pałace. Tuż za progiem oczom ukazują się kolorowe mozaiki, soczysta zieleń pięknych egzotycznych roślin i kolonialne meble, za które kolekcjonerzy chętnie oddaliby fortunę. Większość z nich za darmo można odwiedzać od poniedziałku do piątku.
MARRAKESZ – CENY
Ceny hoteli są bardzo atrakcyjne. Za 100 pln można znaleźć pokój w pięknym riadzie z ogrodem lub basenem na środku otwartego patio.
Podobnie jest jeśli chodzi o restauracje – za posiłek w centrum miasta w jednej z restauracji na ostatnim piętrze, z widokiem na miasto zapłacisz maksymalnie 50-60 dirhamów (19 pln – 23 pln), za herbatkę 12 dirhamów (4,5 pln), za kawę również 12. Za 250 g prażonych migdałów zapłaciłam 40 dirhamów (15 pln), za szklankę soku na targu 6 dirhamów (2,5 pln).
Nie dajcie się nabrać na cenę taksówki na lotnisko. W hotelach zaproponują Wam transport za 200 dirhamów, ale jeśli zapytacie jakiegoś kierowcę w mieście, z pewnością weźmie od Was tylko 100. Taka cena obowiązuje również wśród taksówkarzy na lotnisku. Ja umówiłam się z kierowcą taksówki, którego zaczepiłam niedaleko naszego hotelu, gdy widziałam, ze wysiadają z niego francuscy turyście. Zgodził się na 100 dirhamów i umówiliśmy się na drugi dzień pod naszym hotelem. Wzięłam od niego numer telefonu, ale wciąż miałam obawy, czy oby na pewno zastanę go na miejscu o wskazanej godzinie (och ta moja nieufność) Wieczorem poprosiłam właściciela Riadu, w którym spałyśmy, by zadzwonił i potwierdził, że odwiezie nas na lotnisku. Wszystko odbyło się sprawnie i przy okazji udało się nam się zaoszczędzić. Numer zachowałam na pamiątkę, więc jeśli będziecie potrzebowali napiszcie na priv 🙂
MARRAKESZ – GDZIE SPAĆ?
Podczas swojego pobytu spałam w dwóch hotelach – w pięciogwiazdkowym Es Saadi Resort Palace oraz w Riad & Spa Demeure Bois précieux (adres: 3 derb El Koudia, dzielnica Ben Salah 4000, Medina). Pierwszy to luksusowy pałac i resort, do którego zostałam zaproszona. Ostatnią noc natomiast chciałam spędzić w tradycyjnym Riadzie, nie wydając przy tym zbyt dużo marokańskich dirham. Noc w hotelu kosztowała 45,90 euro za pokój dwuosobowy ze śniadaniem, ale było to niesamowite miejsce: z basenem pośrodku patio, wielką klatką z papugami i tarasem, który możecie zobaczyć na zdjęciu powyżej. Ku mojej uciesze wieczorem mogłam zjeść tam kolację, a w menu znalazłam również marokańskie wino Le ferme Rouge w bardzo dobrej cenie (12 euro za butelkę, to w Marrakeszu całkiem przyzwoita cena za wino). Minusem był ciasny i ciemny pokój (w Riadach często zdarza się, że okna w pokoju wychodzą na wewnętrzne patio, więc mało jest w nich światła) i skromne śniadanie.
BRUD, SMRÓD I GOMOŁA, czyli co ja o tym sądzę
Marrakesz ma w sobie to z Indii, że ludzie, którzy go odwiedzają wracają z bardzo sprzecznymi uczuciami, ale nie jest to brudne miasto. Oczywiście panują tam całkiem inne standardy niż u nas i czarny włos w zupie może się przydarzyć znacznie częściej niż tego byśmy chcieli, ale gdy przemaszerowałam miasto wzdłuż i wszerz, wróciłam do hotelu z czystymi stopami, co we Wrocławiu lub w Warszawie wydaje się niemożliwe. Nie jest to także miejsce, w którym można by mówić o skrajnej biedzie – ludzie zarabiają tam dużo mniej niż w Polsce, żyją skromniej, ale nie głodują na ulicach. Smród natomiast w mojej opinii jest zjawiskiem bardzo subiektywnym, a już na pewno nie należy dyskutować o nim z kimś kto mieszkał w Gudżaracie – po takiej przygodzie, wszędzie będzie już tylko pięknie pachnieć.
Jeśli wciąż zastanawiasz się czy jechać do Marrakeszu podpowiadam – jechać. Jeśli samolot ląduje właśnie tam, zaplanuj swoją trasę tak, by spędzić w mieście przynajmniej jeden pełen dzień i zobaczyć wszystko o czym wspomniałam powyżej. Jeśli planujesz w Marrakeszu trzy lub cztery dni, a miasto Ci się nie spodoba, zawsze możesz skorzystać z oferty wycieczek do pobliskich wodospadów, na pustynię, w góry i przeżyć bardzo ciekawą przygodę. Polecam Wam biuro SUNDUNES EXPERIENCE. Jeśli zamówicie wycieczkę powołując się na mojego bloga dostaniecie 10% rabatu!
Udanej podróży,
Agnieszka
Marrakesz jaki poznałam – poniedziałkowy update #7
Wyjazd do Kenii – wszystko co musisz wiedzieć, zanim spakujesz walizkę
Agnieszko, przede wszystkim super zdjęcia! :). Ja odwiedziłem Marrakesz w drugiej połowie Marca, pogoda do tego była idealna, temperatura wynosiła jakieś 25-27 stopni. Dla mnie Marrakesz to przede wszystkim pyszne jedzenie no i oczywiście medyna, którą opisujesz. Jeżeli ktoś zastanawia się nad wyjazdem do Marrakeszu i wciąż zbiera informacje na ten temat to zapraszam do obejrzenia mojej krótkiej relacji z podróży: https://www.youtube.com/watch?v=lvEjIwdv4-s .Polecam również wyjazd do Essauiry 🙂
Po takim wstępie aż chce się czytać! I przeczytałam i bardzo dobry tekst. W Marakeszu nie byłam, ale z Twojej opowieści wynika, że to miasto z własnym temperamentem i własnym kolorytem a takie warto odwiedzać, choć nikt nie mówi, że łatwo ?