Morellino di Scansano to mało znana w Polsce toskańska apelacja, która podobnie jak większość sąsiadujących z nią mistrzów bazuje na Sangiovese. Przypominam sobie o niej gdy jestem już znudzona wszechobecnym Chianti lub mam ochotę na szczery, niebanalny smak Toskanii. Wyjątkowość zawdzięcza swojemu położeniu w części wybrzeża najdalej wysuniętej na południe zwanej Maremmą oraz występującym tam bryzom morskim, które skutecznie obniżają wysokie temperatury latem.
Choć jest to stosunkowo młoda apelacja, bo zaszczytny tytuł DOCG Morellino uzyskało dopiero w roku 2007, to historia wina sięga o wiele dalej wstecz. W 1978 roku nadano mu tytuł DOC, a dopiero w 2006 roku ustalono zasady jakich muszą trzymać się winiarze produkujący wino w nowej apelacji: minimum 85% szczepu Sangiovese, 15% pochodzące z regionalnych odmian winorośli. Podwyższono również jakość zmniejszając produkcję do 90 kwintali na hektar.
Winnica Bonacchi to duży toskański producent, który w swoim portfolio posiada takie perełki jak Brunello di Montalcino, Nobile di Montepulciano czy Chianti Riservę. Wychodząc z założenia, że staranna pielęgnacja winnicy, obecność i dusza właścicieli mają ogromny wpływ na efekt końcowy produkcji zdecydowanie stronię od multiproducentów, którzy bardziej od jakości cenią sobie ilość sprzedanych butelek. Nie zawsze jednak musi tak być, i tutaj kolejny przykład na to jak wyjątek potwierdza regułę, a moja degustacja Morellino di Scansano, okazała się czystą przyjemnością.
Oczy od pierwszego momentu cieszy intensywny, rubinowy odcień z ciemnym purpurowym refleksem. W nosie skóra, tytoń, przebrzmiewają czerwone owoce. Siła i elegancja. W ustach suchy, ale nadal gładki, zdecydowany smak.
Po otwarciu butelki dobrze dać Morellino chwilę na odpoczynek, pozwolić wziąć mu głęboki oddech zanim przystąpimy do degustacji. Nie jest to wino lekkie, potrzebuje doborowego towarzystwa tłustych potraw o wyrazistym smaku. Świetny do mięs, wędlin i serów i tylko przy nich otworzy dla Was swoje serce. Nie dla niego medytacje, podchody i próby w pojedynkę, nie dla niego sałatki, ani nawet pierwsze dania. To zaprawdę męskie wino, konkretne i stanowcze, o wielkim ciele i masywnej strukturze. Złożone, mocno zbudowane, wielowarstwowe.
W Polsce dystrybuuje je importer Wina Toskanii , który jak sama nazwa wskazuje specjalizuje się w winach, z tego jakże uwielbianego przeze mnie regionu Włoch.
Nie miałam jeszcze okazji spróbować Morellino, bo ostatnio jestem zafascynowana i na nowo odkrywam Francję. Czy znasz francuskie wina w przystępnych cenach, które mogłabyś polecić?