Na blogu piszę głównie o podróżach, tworzę przewodniki, praktyczne treści i zestawienia, które mogą się przydać każdemu Was w organizacji i planowaniu Waszych podróży. Ale przecież blog to tak naprawdę forma elektronicznego pamiętnika, którym jak wszystkim w sieci dzielimy się z czytelnikami. Dlatego dziś po raz pierwszy postanowiłam napisać tu trochę moich przemyśleń, planów i projektów, w których biorę udział.
Przedwczoraj na profilu na fb opublikowałam zdjęcie z moim synkiem tytułując je my best travel buddy. Uśmiechamy się na nim szeroko z Andreasem, spod Wielkiego Meczetu Szejka Zayeda w Abu Dhabi. Moja dawna przyjaciółka z czasów uniwersyteckich, która od niedawno została mamą ostro zaoponowała Nie wierzę Ci – napisała – Nie wierzę nikomu, kto mówi, że podróżowanie z dziećmi jest spoko. I wiecie co? Nie chcę być hipokrytką, nie chcę udawać, że wyjazdy z dziećmi są wspaniałe, a zwłaszcza samotne wyjazdy z niemowlakami. W rzeczywistości nie znam gorszych towarzyszy podróży – którzy ciągle czegoś chcą, nie pozwalają odpocząć, trzymają w napięciu poprzeplatanym wewnętrznymi wybuchami złości.
Nie podróżuję z dzieckiem dlatego, bo tak jest fajnie. Robię to, bo nie mam innego wyjścia. Nie mieszkam w jednym miejscu – ze względu na bloga i pracę Daniele wciąż się przemieszczamy. Andreas, który ma dwa i pół roku, odwiedził już 15 krajów i leciał ponad 50 razy samolotem, podczas większości lotów byłam z nim sama. To co wygląda kolorowo na zdjęciach daleko odbiega od realiów. I wcale nie chodzi o fakt, że kobieta z dzieckiem musi wyglądać jak tragarz (bo oprócz dziecka nosi torbę z pieluchami, walizkę, wózek i trzy inne reklamówki pełne misiów smoczków i samochodzików) i musi zapomnieć o zrelaksowaniu się przy lekturze, bo zamiast tego trzeba uspokajać, tłumaczyć, zamykać stolik, który dziecko bezustannie otwiera przy starcie i podnosić zabawki, które o chwila lądują pod siedzeniem. Nie chodzi też o to, że zamiast popijając cappuccino na lotnisku trzeba wysłuchiwać kaprysów dziecka, które chce coś co zobaczyło na wystawie, a przestaje się tym interesować dokładnie w momencie, w którym ekspedientka przeciąga kartę kredytową i nigdy ani chwili wcześniej. Nikt mi nie wmówi, że to zależy od dziecka – milczcie proszę, jeśli odbyliście dwie podróże w życiu i Wasz samolot startował o 14.00. Wiele samolotów wylatuje nad ranem, często przesiadki na trasach międzynarodowych są o 2 lub 3 w nocy. Nie ma żelaznych dzieci, każde z nich prędzej czy później jest zmęczone, kapryśne, musi odpocząć lub się wyspać. Więc uciszasz, śpiewasz, lulasz, prosisz, wyklinasz i w końcu.. udaje się, on zasypia. Tyle, że za 10 minut trzeba będzie wejść do samolotu, złożyć wózek, wyjąć dziecko.. historia rozpoczyna się od nowa.
Kiedyś napisałam długi tekst o tym ile trzeba poświęcić, jeśli chce się mieć dzieci. O tym, ze trzeba zrezygnować z własnego życia, że bez kompromisów się nie uda. Są chwile, których nie zamieniłabym na nic innego, ale są też takie gdy myślę, że gdybym była sama wszystko byłoby dużo łatwiejsze.
Wczoraj wylądowałam w Polsce i dziś wybrałam się na zakupy do nowo wybudowanego centrum handlowego we Wrocławiu. Jestem pod wielkim wrażeniem jakości usług i dostępności produktów – po latach spędzonych w Indiach i paru miesiącach w Azerbejdżanie gdy wchodzę do polskich sklepów czuję się jak w jakimś handlowym przybytku szczęścia.
Za dwa dni lecę do Gdańska. To będzie moja trzecia wizyta w tym pięknym mieście. Już nie mogę się doczekać, bo swój pobyt spędzę we wspaniałym miejscu – o szczegółach dowiecie się już w czwartek.
Udanych podróży,
Agnieszka
PREZENT DLA KOBIETY KTÓRA KOCHA PODRÓŻE – 11 pomysłów na prezent.
Och jak ja dobrze wiem o czym piszesz 🙂 Mój syn ma obecnie 4,5 roku i też odbyliśmy wspólnie wiele podróży. Pierwsza przez ocean, do Polski odbyła się w momencie gdy miał 3 miesiące. Ale z mojej perspektywy muszę powiedzieć, że im szybciej dziecko zaczyna podróżować i często jest w podróży, to przyzwyczaja się do tego. Doskonale pamiętam te akcje typu zamykanie i otwieranie stolika w samolocie, niechęć do zapięcia pasów itd. Obecnie nie ma już takich problemów, ponieważ syn leciał samolotem kilkadziesiąt razy i jest to dla niego normalna i znajoma mu sytuacja. Owszem, potrafi powiedzieć po wielu godzinach lotu, że go boli pupa, ale na mówieniu kończy 🙂 Muszę też powiedzieć, że z większą wyrozumiałością patrzę też na rodziny z dziećmi oraz wiem jaki strach w pasażerach budzi siedzenie obok dziecka. Jeśli czasem zdarzy się, że nasza rodzina nie ma razem 3 miejsc, to nie ma żadnego problemu żeby ktoś się zamienił (czytaj uciekł) i poszedł na miejsce bez dziecka obok 🙂
Pozdrowienia.
„W Polsce zawsze zadziwia mnie jednak spokój ludzi, tutaj nikt się nie spieszy, każdy ma czas, ludzie w sklepach snują się sennie, a ekspedientki zadają masę pytań, jakby sądziły, że wszyscy dookoła jesteśmy na wakacjach.” Mam całkiem inne odczucia. Chyba zależy od tego ile jesteśmy w Polsce i jakimi krajami ją porównujemy. A co do dziecka to znam co najmniej kilkanaście osób, które podróżują regularnie i bardzo sobie chwalą małych kompanów. Co nie zmienia faktu, że na pewno jest trudniej, nawet jak dziecko jest aniołkiem. Za to może być ciekawiej i łatwiej pod pewnymi względami np. mieszkańcy większości krajów kochają dzieciaki i łatwiej się z nimi zbratać 🙂