Dawno nie widziałam się z kolegą Marcinem, a szkoda, bo kolega Marcin ma ten dar, z którego słyną nieliczni i zawsze wie co w miejskiej gastronomi piszczy, co się otwiera i gdzie z hukiem zamyka. Jako stały bywalec salonów zna też wszystkie newsy i ploteczki i najlepiej wie jak mnie zaskoczyć oraz gdzie zabrać na obiad.
Zaraz po powrocie do Wrocławia umówiłam się więc z kolegą Marcinem, który i tym razem nie zawiódł. Na późny lunch udaliśmy się do otwartej niedawno restauracji Winestone, znajdującej się we wnętrzu hotelu Mercure, zaraz przy głównym wejściu do Galerii Dominikańskiej. Wprawdzie nie mają stolików za zewnątrz, ale nadal jest to cudowna lokalizacja.
Na wejściu powitano nas kieliszkiem różowego wina. Abstrahując od tego, że podano nam rocznik 2013, który w 2016 zbliża się ku menopauzie, jest to gest naprawdę uroczy, który momentalnie wprawia gości w szampański nastrój. Z kieliszkiem w ręku już od progu jesteśmy przecież tacy eleganccy, a moje obcasy momentalnie stają się wyższe o parę centymetrów. W środku panuje bardzo miła, niezobowiązująca atmosfera. Wnętrze typowe dla enoteki, dookoła nas wina, gdziekolwiek nie spojrzę. Lubię takie miejsca, w których elegancja nie przeszkadza swobodzie, a kelnerzy potrafią dopieścić Cię pod każdym względem, czyniąc to w bardzo umiejętny, absolutnie nie osaczający cię, a wręcz przyjacielski sposób. Nie jest to łatwa sztuka.
Winestone proponuje gościom przekąski w postaci les planches, czyli desek z różnymi przystawkami. Jak wiecie uwielbiam figi (nie zróbcie nigdy faux pas we Włoszech wypowiadając to słowo w polskim brzmieniu (: ), więc zamówiłam planches z serami i konfiturą figową. Deseczka w sam raz dla jednej osoby, doskonała „przegryzka” między jednym kieliszkiem, a drugim. Znakomita jakość produktów i smak. Następnym razem z chęcią spróbuję deski z marynowanym łososiem gravlax, sosem musztardowo-koperkowym i kwaśną śmietaną. Brzmi zachęcająco.
Ravioli z serem ricotta i szpinakiem w sosie śmietankowym z parmezanem było na dużą piątkę z plusem. Lekki, kremowy sos pociągnięty gałką muszkatołową, parę listków rucoli i pomidorki…bis poproszę! Kolega Marcin uznał, że to typowo kobiece danie, ale ucieszy też mężczyzn z wyrafinowanym podniebieniem. Delikatne i lekkie, podziękowania i oklaski, bo poczułam się po prostu niebiańsko.
Wśród deserów widnieje fajna propozycja aromatycznej kawy z trzema pralinami, coś dla każdego, kto chciałby na koniec jeszcze coś malutkiego, słodkiego, ale niekoniecznie ciasto, czy lody na które nie ma już miejsca.
A teraz do wina. Za 56 pln zamówiliśmy hiszpańskie Castillo Hermoso, rezerwę z 2011 roku, mieszankę szczepów Tempranillo i Bobal, starzoną 12 miesięcy w beczkach z dębu amerykańskiego i francuskiego. Stosunek jakości do ceny i smaku powala na kolana. Przyjemne, czekoladowo-waniliowe nuty, okrągły i pełny smak, delikatne taniny. Jak na tą cenę świetnie zbalansowane wino. Pod względem z kolegą Marcinem byliśmy jednomyślni!
Jeśli masz ochotę na kieliszek wina i małe co nieco, Winestone jest świetnym miejscem na spotkanie z przyjaciółmi, samotną chwilę spokoju, mały relaks po udanych, lub nieudanych zakupach, szybki lunch w centrum, a nawet na elegancką kolację w nowoczesnym, eleganckim wnętrzu. Możesz tu przyjść w adidasach i w butach na obcasie i zawsze będziesz czuć się jak gwiazda. Taki już to urok i klimat tego miejsca.
Złoty widelec 9/10
Winestone Wrocław